„Ekojajka są najdroższe. Ale czy najzdrowsze?”, „Ekologiczne jaja mogą być skażone rakotwórczymi toksynami – ostrzega Krakowski Alarm Smogowy” – tego typu informacje przetoczyły się w ostatnich dniach przez media. Tymczasem autor cytowanych badań, dr hab. inż. Adam Grochowalski mówi: ”Żadne z badanych jaj nie pochodziło z certyfikowanych gospodarstw ekologicznych”.
Dla porządku przypominamy więc, że aby nazwać jajo „ekologicznym”, „organicznym” czy też „BIO” musi posiadać ono certyfikat zaświadczający, że pochodzi z gospodarstwa ekologicznego.
Takie gospodarstwo objęte jest kontrolą przez jedną z 10 jednostek certyfikujących.
– Trzeba przyjąć, że o warunkach i sposobie prowadzenia hodowli, a więc o jakości jajek z wolnego wybiegu wiemy niewiele, natomiast o pochodzeniu jajek ekologicznych wiadomo wszystko. Wiadomo zwłaszcza, która jednostka certyfikująca ( jest ich 10) badała gospodarstwo, poznała warunki chowu kur i wszelkie czynniki mogące mieć wpływ na czystość biologiczną produktu, tu akurat – jajek. I numer tej jednostki producent podaje na opakowaniu. Za prawdziwość tych danych bierze odpowiedzialność owa jednostka certyfikująca. Ekologiczne jajka są ostemplowane i na początku pieczątki jest „0”. Jajka od kur z wolnego wybiegu mają na początku pieczątki „1”. – czytamy dalej w komunikacie Stowarzyszenia Polska Ekologia.
– Badania dotyczyły jakichś jajek od podkrakowskich rolników, być może były to także „jajka z bazarków” – tej bliżej nieokreślonej kategorii użył Jakub Jędrak, fizyk z Polskiego Alarmu Smogowego. Nawet więc nie wiadomo czy były oznakowane „1” (wolnowybiegowe). Autor cytowanych badań, dr hab. inż. Adam Grochowalski mówi natomiast: ”Żadne z badanych jaj nie pochodziło z certyfikowanych gospodarstw ekologicznych”.
Trzeba też zwrócić uwagę, że w dostępnym obecnie na stronie Krakowskiego Alarmu Smogowego nie ma ani słowa na temat ekologiczności jaj. Co innego w przypadku artykułów, które opublikowała m.in. Gazeta Wyborcza.
Trudno się dziwić zrzeszonym w organizacji (i innym) producentom ekologicznym, którzy piszą:
„Fakt nadużywania w artykułach określeń „ekologiczne, ekologicznie” lub „ekojaja” w stosunku do produktów spożywczych, które nie posiadają certyfikatu rolnictwa ekologicznego i nie zostały objęte kontrolą jednostek certyfikujących, przyznających takie oznaczenie, budzi nasze oburzenie. Hodowla kur biegających po podwórku, czy też z inaczej ujętego pojęcia wolny wybieg” nie oznacza, że jaja z takiego gospodarstwa posiadają certyfikat rolnictwa ekologicznego. Z ogromnym niepokojem obserwujemy pojawiające się w prasie doniesienia Z żalem zawiadamiamy, że takie potraktowanie tematu, wprowadza konsumentów w błąd, godzi w interes producentów ekologicznej żywności w Polsce. W związku z zaistniałą sytuacją wymagamy dokładnego zweryfikowania zebranych informacji i zamieszczenia sprostowania”.
Szkoda tylko, że sprostowania mało kto zamieszcza, nie wspominając już o tym, czy ktoś je czyta… Pozostaje nam zachęcić do przczytania tekstu: Co kryją w sobie jaja eko?