Dieta 8000 kalorii. To nie jakaś nowa moda i medialne szaleństwo, ale… codzienność zawodowych kolarzy jadących w jednym z licznych wieloetapowych wyścigów, w których każdego dnia przejeżdża się po 200 km ze średnią często przewyższającą 40 km/h i przewyższeniami rzędu kilku tysięcy metrów.
8000 kalorii. Tyle trzeba zjeść, aby dojechać do mety. Aby walczyć na trasie i wygrywać, trzeba jednak jeść odpowiednio. Nawet najlepszy silnik nie będzie bowiem kręcił na najwyższych obrotach, jeśli nie dostarczymy mu odpowiednio dobranego paliwa.
Dokładnie tak samo (albo jeszcze trudniej) jest z organizmem profesjonalnego sportowca. Możemy przy tym pominąć kwestię wspomagania farmakologicznego (dozwolonego bądź nie), gdyż jego stosowanie nie zmienia podstawowego faktu: jeść trzeba. A najlepsze ekipy światowego Grand Touru potwierdzają, iż trzeba też jeść dobrze.
Mobilna kuchnia? Jak najbardziej…
Do obsługi kolarzy zatrudniają najlepszych kucharzy, konstruują specjalne jeżdżące kuchnie (wyposażone często lepiej niż niejedna dwu- lub trzygwiazdkowa restauracja), zaopatrują spiżarnie w świeże, najwyższej jakości składniki. Zajrzyjmy zatem za kulisy (albo raczej: drzwi) takich kolarskich kuchni i zobaczmy, co podaje się kolarzom czołowych drużyn.
Ryżowe ciasteczka
Najbardziej popularne, w ostatnich sezonach, przekąski (choć trzeba by je raczej nazwać lunchem lub nawet obiadem), które kolarze spożywają w czasie jazdy to… ciasteczka ryżowe. Spopularyzował je Nigel Michel, główny dietetyk Teamu Sky oraz brytyjskiej reprezentacji narodowej, jednak znajdują się w menu większości ekip. W niczym nie przypominają suchych i łamiących się wafli lub trudnych do pogryzienia i zapychających batonów z ekstrudowanego ryżu, które możemy zazwyczaj kupić w sklepach.
Prawdziwe kolarskie ryżowe ciasteczka bardziej przypominają japońskie onigiri – są wilgotne, miękkie, bardzo łatwe do przełknięcia, zawierają mnóstwo łatwo przyswajalnych węglowodanów oraz wody, dzięki czemu wspomagają, bardzo istotne podczas wyścigu, nawadnianie. Jeśli w trakcie transmisji telewizyjnej zauważycie kolarzy zjadających coś z małego pakieciku folii aluminiowej, to najprawdopodobniej będą to właśnie ryżowe ciasteczka.
3 fundamenty diety Teamu Sky
Skoro już wspomnieliśmy drużynę Sky, to warto też przytoczyć kilka innych żywieniowych zasad, jakie wdrażają (i to z sukcesem, patrząc na osiągnięcia ich zawodników) w ostatnich latach:
1. Odżywki sportowe to wyłącznie uzupełnienie diety, nigdy jej podstawa;
2. Nawet najlepsza dieta nie spełni swojego zadania, jeśli sportowiec ma problem z jelitami – dlatego należy dbać o zachowanie odpowiedniej flory bakteryjnej, m.in. wkomponowując w swoją codzienną dietę probiotyki (np. kiszonki, naturalne jogurty, pieczywo na zakwasie itp.) i dbając jednocześnie o utrzymanie odpowiedniego poziomu zakwaszenia;
3. Co najmniej 5 porcji owoców i warzyw na dzień – w przypadku menu kolarzy w skład tych pięciu posiłków wchodzą również soki (świeżo wyciskane!), jednak dla większości ludzi nie trenujących aż tak intensywnie i nie potrzebujących aż tak wielu kalorii i składników odżywczych, sok
będzie produktem zbyt skoncentrowanym. Lepiej przyrządzić sałatkę, surówkę lub porcję gotowanych czy grillowanych warzyw.
Różnorodność kluczem do sukcesu
Claudia Eder, która w ubiegłych sezonach gotowała dla ekipy Bora-Argon 18, korzysta z niesamowitej kuchni umieszczonej w całkowicie oszklonym kontenerze, który w pełni wyposażył (jakże by inaczej!) sponsor, firma Bora, producent sprzętu kuchennego.
Jak podkreśla, istotna jest przede wszystkim jakość i świeżość składników oraz duże urozmaicenie posiłków (proszę spróbować skomponować wysokokaloryczne menu tak, aby nie znudziło się przez dwa tygodnie!).
Różnorodność posiłków i ich smak to także jedne z kluczowych czynników sukcesu, które wymienia Kim Rokkjaer, szef kuchni w Trek Factory Racing Team. Aby jakakolwiek dieta była skuteczna, musi być smaczna, w przeciwnym razie trudno ją będzie utrzymać. Spróbujcie wyobrazić sobie 8000 kalorii w postaci marchewki (200 szt) lub bananów (90 szt)! Zresztą nawet gdyby był to makaron (prawie 5 kg, czyli jakieś 12 dużych porcji), i tak trudno byłoby go tyle zjeść…
Nie tylko makaron
Skoro już mowa o makaronie, wydawałoby się, sztandarowym pokarmie długodystansowych sportowców… Jak przyznaje Claudia Eder, jakkolwiek mogłoby to wydawać się dziwne, w jej kuchni makaron nie stanowi wcale głównego źródła węglowodanów.
Podobno zawodnicy Bora-Argon 18 preferują ziemniaki, ryż, czy… topinambur jak Peter Sagan 😉
Liczy się jakość, nie ilość
Hannah Grant, szefowa kuchni w Tinkoff Saxo (2013-2015), a w sezonie 2016 gotująca i układająca dietę najpierw dla zespołu Bora / GCN, a następnie Team Dimension Data,podkreśla z kolei, że – niezależnie od olbrzymiej ilości jedzenia, jaką każdego dnia wyścigu muszą pochłonąć kolarze – w dzisiejszym zawodowym peletonie jednym z niezmiernie ważnych współczynników jest, nieco już legendarny, stosunek mocy (w watach) na kilogram masy ciała.
A to oznacza, że zawodnicy nie mogą pozwolić sobie na przytycie. Dodatkowe 300-400 g wagi może stanowić o wygranej lub przegranej podczas ciężkiego górskiego etapu. Liczy się więc nie tylko ilość kalorii, ale przede wszystkim ich jakość i odpowiednie proporcje składników odżywczych. Hannah wie co mówi, ponieważ w przeszłości, jeszcze zanim została szefową mobilnej kolarskiej kuchni, pracowała w kopenhaskiej Nomie (uznawanej za najlepszą restaurację świata) oraz Biomio – pierwszej w 100% organicznej restauracji w Danii.
Na dyspensę także jest czas…
Zdrowa i zbalansowana dieta nie oznacza jednak, że kolarze muszą odmawiać sobie tego, co lubią, czyli na przykład słodyczy. Szczególnie, jak nadmienia szefowa kuchni Tinkoff Saxo, kiedy po kilku-, kilkunastu dniach wyścigu, ich organizmy coraz bardziej desperacko wołają o kalorie.
Zarówno ona, jak i jej koledzy po fachu często wykorzystują więc preteksty, np. wygraną na etapie, aby przygotować dla zwycięzcy (i oczywiście jego kolegów) smakowicie wyglądający tort. Jednak, choć to tort, zazwyczaj składa się on również z wyjątkowo dobrych składników. Wspomniany już wcześniej Kim Rokkjaer z Treka przygotowuje np. ciasto czekoladowe z 85% ciemnej czekolady, oliwy z oliwek (zamiast masła lub margaryny), miodu oraz mnóstwa suszonych owoców i bakalii.
8000 kalorii na dzień. Czyli jednak da się i zdrowo i smacznie!…
Tekst ukazał się w numerze 1/2017 Biokuriera (wersja drukowana).
Adam TUROWIEC, Propagator zdrowego stylu życia i dobrego jedzenia. Lub odwrotnie. Od 20 lat czynnie uprawia triathlon. Z pełną premedytacją stara się zarażać swoją pasją do aktywności i świadomego odżywiania. Pisze, edukuje i prowadzi warsztaty, a także doradza firmom w zakresie budowania marki i działalności na tym niełatwym rynku.