O ziołach mówi się w ostatnim czasie coraz częściej. Spożywamy je dla smaku i zdrowia. Czy jednak zawsze jest to bezpieczne? Na ten temat wiedzą dzieli się dr n. farm. Marek Ellnain, autor książek „Nalewki z piwniczki farmaceuty” oraz „Konfekty, morselki, syropy i inne zdrowe łakocie z serwantki farmaceuty”.
Jak duże znaczenie mają zioła w medycynie konwencjonalnej?
dr n. farm. Marek Ellnain*: Medycyna konwencjonalna często wykorzystuje zioła oraz naturalne substancje lecznicze. Ziołolecznictwo jest uznaną metodą terapeutyczną, a surowce ziołowe (aczkolwiek nie wszystkie) posiadają swoje monografie w Farmakopei, czyli w urzędowym spisie substancji leczniczych, które w danym kraju są dopuszczone do stosowania. Wielu lekarzy specjalizuje się w fitoterapii i leczy swoich pacjentów, wykorzystując możliwości, jakie ta metoda oferuje. Warto wspomnieć, że większość ziół działa w sposób łagodny i nie wywołuje poważniejszych działań niepożądanych, choć stwierdzenie to nie jest regułą.
Przeczytaj, co to są → zioła ←, jakie dawniej miały znaczenie i skąd je pozyskiwać.
→ To może Cię zainteresować: Zioła szwedzkie: skład, działanie i zastosowanie
Czy to oznacza, że zioła mogą szkodzić?
Zdecydowanie! Zioła, podobnie jak leki syntetyczne, mogą wywołać wiele niepożądanych dolegliwości. Nie mówimy tu oczywiście o roślinach trujących, które szkodzą człowiekowi bezpośrednio i ich stosowanie jest zdecydowanie niewskazane (choć niektóre były dawniej stosowane w medycynie), ale o roślinach leczniczych, które muszą być używane w sposób rozsądny i które, jak wszystkie leki, mają swoje przeciwwskazania do stosowania.
Przykład?
Długotrwałe stosowanie przetworów z lukrecji gładkiej może zakłócać gospodarkę wodną i mineralną organizmu.
Podsumowując, zioła wbrew powszechnie panującej opinii nie są produktami całkowicie bezpiecznymi i nadającymi się dla każdego.
Podobnie jak leki syntetyczne mają swoje wskazania i przeciwwskazania do stosowania. Mają również działania niepożądane i mogą wchodzić w interakcje z innymi lekami oraz pożywieniem. Klasycznym przykładem mogą być chociażby przetwory z ziela dziurawca stosowane w leczeniu łagodnych postaci depresji, które mogą dawać interakcje z wieloma lekami syntetycznymi.
Generalnie preparatów dziurawca nie wolno łączyć z żadnymi lekami. Kolejny przykład to stosowanie glikozydów nasercowych oraz roślinnych leków o działaniu przeczyszczającym. Powodują one obniżenie stężenia potasu we krwi, co nasila toksyczność glikozydów nasercowych.
Wiele roślin leczniczych jeszcze kilkanaście lat temu było powszechnie stosowanych. A jak jest dzisiaj?
Obecnie obserwujemy wielki powrót fitoterapii. Ludzie chętnie zwracają się w stronę tego, co naturalne. Postęp nauki sprawił ponadto, że aktualny stan wiedzy farmakognostycznej jaką dysponujemy, jest niewątpliwie większy niż dawniej. Coraz większa dostępność oraz duża skuteczność leków syntetycznych wyparły jednak lek naturalny na długie lata z powszechnego użycia. Pamiętajmy, że dawniej zioła nie miały dobrej alternatywy i były praktycznie jedynymi lekami, jakie ludzie mogli stosować.
Czy stosując leki syntetyczne i zioła powinniśmy kierować się tymi samymi zasadami?
W każdym przypadku trzeba zachować rozwagę. Leki, zarówno te ziołowe, jak i syntetyczne, zawsze popijamy wodą, najlepiej o temperaturze pokojowej. Jest to rozpuszczalnik obojętny, który w większości przypadków nie zmienia profilu działania leku. Nie wolno natomiast popijać leków kawą, mlekiem ani sokiem grejpfrutowym, ponieważ może to w poważny sposób zakłócać ich działanie.
Przeczytaj: Konfekty, morselki, syropy. Dawne specyfiki wracają do łask!
Zdecydowanie unikamy też łączenia leków (naturalnych i syntetycznych) z produktami bogatymi w błonnik, śluzy roślinne, a także z węglem aktywnym. Leki ulegają absorpcji na wymienionych wyżej substancjach, co powoduje, że nie wywierają wcale swojego działania leczniczego lub działanie to zostaje drastycznie zmniejszone. Odstęp czasowy pomiędzy przyjęciem leku a produktu bogatego w błonnik, śluz roślinny czy węgla aktywowanego powinien wynosić 2 godziny.
*Marek Ellnain – doktor nauk farmaceutycznych. Autor książki „Nalewki z piwniczki farmaceuty„. Na co dzień pracuje w aptece. Zajmuje się lekami pochodzenia naturalnego, głównie surowcami ziołowymi oraz tradycyjną fitoterapią. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec trójki dzieci.