Zmniejszył się odsetek osób, które robią zakupy w dyskontach. Chętniej za to odwiedzamy lokalne targi i bazarki, gdzie spotkać można lokalnych rolników. To od nich decydujemy się kupować żywność, zwłaszcza warzywa i owoce.
W dobie pandemii coraz większą uwagę zwracamy na jakość i pochodzenie produktów spożywczych. Chcemy zwiększyć naszą odporność, więc sięgamy po produkty zdrowe, wartościowe i ze sprawdzonego źródła. Stąd rosnące zainteresowanie sprzedażą bezpośrednią produktów rolniczych. Konsumenci utożsamiają bowiem krótszy łańcuch dostaw (pośredników) ze zdrowszą i bardziej wartościową żywnością.
Bezpieczeństwo ponad wszystko!
Swoimi uwagami na temat zmian w preferencjach Polaków podzieliła się z PAP prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, która od lat monitoruje trendy na rynku żywności. Jej zdaniem przymusowa izolacja sprawiła, że wiele osób wróciło do gotowania. Talerz przeciętnego Kowalskiego zawiera teraz więcej warzyw i owoców, próżno szukać na nim żywności przetworzonej. Chętniej też jemy tradycyjne potrawy.
Zdaniem prof. Świetlik w najbliższym czasie rosnąć będzie popularność lokalnych targowisk. Handel odbywa się tam na świeżym powietrzu, nie ma też tłumów, więc ryzyko zakażenia się koronawirusem jest niższe. Tam też możliwa jest sprzedaż bezpośrednia produktów rolniczych wytworzonych w gospodarstwie. A te uznawane są za synonim zdrowia.
Koronawirus sprzyja zero waste
Ostatnie miesiące upływają nam na walce z koronawirusem. I choć większość obostrzeń jest już nieaktualna, kilka nawyków pozostanie z nami na dłużej. Obecnie chętniej jemy warzywa i owoce, sami też wypiekamy pieczywo. Wzrosła też nasza kreatywność w kuchni. Gotujemy z tego, co mamy pod ręką. W ten sposób w znacznym stopniu zmniejszamy ilość marnowanej żywności. Oby tak dalej!