Temat dodatków do żywności budzi kontrowersje. Jest ich całe mnóstwo, stosowane są najczęściej w produkcji żywności konwencjonalnej, choć niektóre z nich mogą być używane w przetwórstwie ekologicznym. Dlaczego slogan „Bez dodatku E” jest wyłącznie chwytem marketingowym i co można zrobić, by zwiększyć kontrolę nad stosowaniem dodatków do żywności mówi prof. Ewa Rembiałkowska, prezes stowarzyszenia Forum Rolnictwa Ekologicznego im. M. Górnego.
Czym są dodatki do żywności i w jakim celu się je stosuje?
Prof. Ewa Rembiałkowska*: Dodatki do żywności są to substancje, które dodajemy w celu poprawienia parametrów jakościowych żywności. Rozróżniamy dodatki syntetyczne i naturalne. W konwencjonalnej produkcji żywności stosowane są w większości syntetyczne dodatki do żywności. Mają na celu poprawienie barwy produktu, jego konsystencji, trwałości, odporności na rozkład przez bakterie lub grzyby pleśniowe. Aktualnie dopuszczonych do stosowania w żywności jest ponad 330 dodatków, które w produktach spożywczych mogą pełnić 27 różnych funkcji technologicznych. Są to m.in. konserwanty, barwniki, wzmacniacze smaku, przeciwutleniacze, emulgatory czy stabilizatory. W produkcji ekologicznej stosowane są tylko naturalne dodatki do żywności. Są one stosowane od setek lat i są całkowicie bezpieczne. Łącznie są to 82 substancje, np. mączka chleba świętojańskiego, kwas cytrynowy, gliceryna czy też węgiel drzewny.
Czy każdy dodatek do żywności jest zły? Czasem na produkcie można przeczytać „Bez dodatku E”, co by oznaczało, że wszystkie składniki z symbolem E należy utożsamiać ze szkodliwą chemią.
Na pewno nie wszystkie ze stosowanych obecnie dodatków do żywności oznaczanych symbolem „E” są szkodliwe. Są wśród nich przecież takie substancje, jak gliceryna czy też wspomniany już kwas cytrynowy. Stosowanie na etykiecie określenia „Bez E” jest chwytem marketingowym, ponieważ wielu konsumentów czyta obecnie etykiety produktów i odrzuca produkty, w których są substancje zaznaczone symbolem „E”. Wynika to z tego, że konsumenci nie wiedzą, które dodatki mogą być szkodliwe, dlatego dla pewności rezygnują z kupowania produktów, które zawierają choćby jeden taki dodatek. Taka ostrożność może się wydawać nadmierna, jednak na pewno jest lepsza niż całkowity brak ostrożności.
Czy zatem w produkcji żywności ekologicznej dopuszcza się stosowanie dodatków oznaczanych symbolem E?
Tak, jest ich łącznie 46 i wszystkie są wymienione w załączniku VIII ROZPORZĄDZENIA KOMISJI (WE) nr 889/2008 z dnia 5 września 2008 r. ustanawiającego szczegółowe zasady wdrażania rozporządzenia Rady (WE) nr 834/2007 w sprawie produkcji ekologicznej i znakowania produktów ekologicznych w odniesieniu do produkcji ekologicznej, znakowania i kontroli. Są to jak wcześniej wspomniałam substancje od bardzo dawna stosowane w przetwórstwie żywności i całkowicie bezpieczne dla zdrowia człowieka. Istotne jest, aby wiedzieć, że numeracja dodatków do żywności jest jednakowa w rozporządzeniach o żywności konwencjonalnej i ekologicznej. I tak powinno być, aby nie wprowadzać konsumenta w błąd.
Wróćmy na moment do żywności konwencjonalnej. Które z dodatków w niej stosowanych są lub mogą być najbardziej niebezpieczne? Konserwanty? Barwniki?
Jest już sporo badań naukowych na ten temat. Podam parę przykładów. Niektóre z substancji dodatkowych o symbolu „E” są podejrzewane o negatywny wpływ na zdrowie człowieka. Popularny słodzik aspartam (E951) stosowany np. w napojach typu light generuje u doświadczalnych szczurów wzrost występowania nowotworów krwi (białaczek), a u ludzi wywołuje bóle głowy. Glutaminian sodu (E621) powszechnie stosowany w przetworach spożywczych u zwierząt doświadczalnych zaburza metabolizm i powoduje alergie u ludzi. Wreszcie syntetyczne barwniki (m.in. tartrazyna (E102), żółcień chinolinowa (E104), żółć pomarańczowa (E110), kwas karminowy (E120), azorubina (E122) i amarant (E123) powodują nasilenie nadpobudliwości ruchowej u dzieci.
Opublikowany w styczniu raport NIK krytycznie odniósł się do stosowania dodatków do żywności. Czytamy w nim, że ich używanie w przemyśle nie jest kontrolowane. Jakie działania można by podjąć, by to się zmieniło?
Rzeczywiście raport NIK u wskazuje na pewne niebezpieczeństwo związane z stosowaniem dodatków do żywności. Polega ono na tym, że badania i wynikające z nich standardy bezpieczeństwa dotyczą pojedynczych substancji dodatkowych, natomiast w żywności często mamy koktajl złożony z kilku takich substancji. Nikt nie bada ani nie wyznacza standardów odnośnie tego typu mieszanek. Niektóre badania wskazują na synergistyczne działanie niektórych dodatków do żywności, np. stwierdzono zwiększone łączne neurotoksyczne działanie błękitu brylantowego i kwasu glutaminowego oraz żółcieni chinolinowej i aspartamu. Działania, jakie należy podjąć, polegają moim zdaniem na zwiększeniu kontroli stosowania dodatków do żywności przez producentów konwencjonalnych. Jeśli w danych produktach stwierdza się zbyt wiele takich substancji, należałoby stworzyć mechanizmy blokujące dopuszczanie takich produktów na rynek. Należałoby też przeprowadzić solidną analizę obecnie stosowanych dodatków do żywności pod względem ich możliwych negatywnych skutków dla zdrowa człowieka i wyeliminować te najbardziej ryzykowne z rynku. Prawdę mówiąc, zastanawiam się, czy np. aspartam powinien być nadal stosowany do napojów i żywności.
*Prof. Ewa Rembiałkowska jest prezesem stowarzyszenia Forum Rolnictwa Ekologicznego im. M. Górnego. Zajmuje się rolnictwem ekologicznym oraz wartością odżywczą surowców z produkcji ekologicznej i konwencjonalnej, a także wpływem żywności ekologicznej na zdrowie ludzi i zwierząt.