Państwo Matuszczakowie uprawiają zioła, warzywa i owoce – m.in. miętę, oregano, lubczyk, pomidory, sałaty, pory, soczewicę, dynię, rzeżuchę, cukinię, borówkę amerykańską, maliny, jabłka czy śliwki. Współpracują z odbiorcami zagranicznymi, ale myślą także o sprzedaży bezpośredniej.
Gospodarze cenią sobie także nabiał od krowy polskiej czerwonej. Elżbieta Matuszak przyznaje, że nie pamięta kiedy ostatnio kupowała w sklepie mleko, czy ser. Gospodarstwo Państwa Elżbiety i Marka Matuszaka położone jest w miejscowości Janowica na terenie powiatu Łęczyńskiego w woj. lubelskim. Powierzchnia gospodarstwa to 37ha, dodatkowo gospodarze dzierżawią jeszcze 10ha.
Czyste gleby dzięki uporowi rodziców
Uparty charakter rodziców Marka Matuszaka, od których syn przejął gospodarstwo, poskutkowało zachowaniem czystości gleb – brak pozostałości DDT oraz zachowanie dopuszczalnych norm azotynów i azotanów, co jest jednym z podstawowych wymogów skupujących warzywa firm zagranicznych. Dziś niewiele osób pamięta, że w latach poprzedniego ustroju chłopi byli przymuszani do stosowania nawozów i środków ochrony roślin w imię postępu. DDT jako substancja czynna wchodziła w skład azotoksu powszechnie stosowanego na stonkę.
Ceniona współpraca z kontrahentami zagranicznymi
Państwo Matuszak część warzyw (dynię piżmową, dynię Hokkaido, cukinię oraz pory) sprzedają do niemieckich kontrahentów (m.in. firmy Hipp). Na wybór współpracy z zagraniczną firmą wpłynęły 3 czynniki: fachowe doradztwo, zapewnienie zbytu oraz zapewnienie materiału siewnego. Jeśli w gospodarstwie pojawiają się nowe uprawy niezbędne jest gruntowane i rzetelne źródło wiedzy, a pracownicy wybranych firm zagranicznych oferują właśnie taką usługę w ramach współpracy.
Plantacja ekologicznej rzeżuchy
Oprócz współpracy z zagraniczną przetwórnią, w gospodarstwie zapoczątkowano w tym roku uprawę ekologicznej rzeżuchy pod potrzeby jednego z niemieckich gospodarstw.
Sklepik w planach
Gospodarze cenią sobie także sprzedaż indywidualną. W planach jest otworzenie sklepiku na terenie gospodarstwa, który otwarty byłby dwa razy w tygodniu, przykładowo w piątki i soboty, tak aby gospodarze sami mogli zajmować się sprzedażą. Planowany jest zakup zgrzewarki i pakowarki do konfekcjonowania produktów sypkich, takich jak: groch, soczewica i rzeżucha.
Konie. Pasja, która dodaje sił
W gospodarstwie prowadzony jest chów koni rasy zachowawczej koń małopolski. „Obcowanie z końmi dodaje mi sił, a praca w lesie daje mi odpoczynek” – mówi Marek Matuszak. „Konie od zawsze były w gospodarstwie. Pamiętam jak wozami jeździliśmy z rodzicami. Te śliczne i silne zwierzęta potrafią przepowiadać pogodę. Na przykład intensywnie pasące się konie zwiastują deszcz” – dodaje gospodarz. Konie to pasja gospodarza, który może opowiadać o nich godzinami.
Wśród pasących się koni znaleźć można też jedną krowę polską czerwoną. Pasze dla swoich zwierząt gospodarze zapewniają z własnego gospodarstwa. W zamian za wkład pracy w trud hodowlany zwierzęta odwdzięczają się wysokiej jakości obornikiem. „W gospodarstwie gdzie uprawiane są warzywa własny obornik to podstawa” – podkreśla gospodarz.
Rolnik musi mieć dużo pokory!
„Rolnik musi mieć dużo pokory – natura ma swoje prawa, które trzeba szanować i rozumieć” – wyznaje Marek Matuszak. Do prowadzenia gospodarstwa w systemie ekologicznym przekonały go aspekty zdrowotne. Gospodarstwo przestawił na ekologię w roku 2001, a od 2002 roku jest członkiem Stowarzyszenia EKOLAND. Obecnie Pan Marek jest członkiem zarządu Lubelskiego Oddziału Stowarzyszenia EKOLAND. Marek Matuszak cały czas pogłębia swoją wiedzę, odwiedza krajowe i zagraniczne targi, uczestniczy w seminariach i konferencjach, czyta prasę rolniczą. Pomaga mu z pewnością wykształcenie technika rolnego i znajomość prawa rolnego.
Uważa on, że czas najwyższy poważnie traktować pracę rolnika ekologicznego i tworzyć prawo przyjazne mu, a nie przytłaczające i pełne biurokracji. Dziś ze spokojem patrzy w przyszłość, ponieważ jego syn Kamil pomagając w gospodarstwie również nabrał ochoty na gospodarzenie i już teraz przejął część gospodarstwa pod swoją opiekę. Obecnie syn kończy studia magisterskie na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie, a pracę dyplomową pisze z tematyki uprawy dyni.
Monika Styczek