Krzesła z wystawki. Stół zabrany ze śmietnika. Bluzka z osiedlowej wymiany. Zabawki po dziecku sąsiadów. Koszt? 0 zł. Brzmi niewiarygodnie? A jednak! W Polsce coraz większą popularnością cieszą się grupy śmieciarkowe, na których za darmo możesz zdobyć… wszystko! Jak działają?
Ich idea jest prosta. Nie potrzebujesz, oddaj. Nie wyrzucaj na śmietnik, nie niszcz. Zapytaj za pośrednictwem mediów społecznościowych, czy tobie już niepotrzebny przedmiot może okazać się komuś przydatny. To żaden wstyd, wręcz przeciwnie – idea zero waste jest ostatnio szalenie popularna.
Przeczytaj również: Sylwia Majcher: W zero waste chodzi o to, by podejmować wyzwania
Oddawanie niepotrzebnych rzeczy to zresztą nic nowego. Wystawki na zachodzie Europy do dziś cieszą się sporym zainteresowaniem. A można na nich znaleźć prawdziwe cuda! W Polsce ten temat dopiero raczkuje.
Najczęściej przed domy wystawiamy niepotrzebne nam przedmioty w dniu, w którym mają zostać odebrane przez specjalistyczną firmę. Na ulicach znaleźć można wówczas meble, zepsuty (lub nie!) sprzęt AGD, dywany, lampy czy dekoracje. I to właśnie o pojawieniu się tych rzeczy informowane są osoby, które należą do grupy śmieciarkowej w danym mieście. Wystarczy podać lokalizację i krótki opis tego, co można znaleźć na wystawce. Kto chce, podjeżdża, zabiera i… się cieszy!
Większość mebli w moim domu pochodzi z wystawek. Stół zabrałam ze śmietnika. Porządny, drewniany. Żadna sklejka. Odnowiłam go, pomalowałam. Dziś jest warty kilka stówek. Krzesła? Odebrałam je od pani, która odziedziczyła mieszkanie po dziadku. Robiła generalny remont, wyrzucała wszystkie meble. PRL-owskie! Ogłoszenie zamieściła na portalu z ogłoszeniami lokalnymi. Zainteresowanie było ogromne! Ja wzięłam cztery krzesła na własny użytek, ale wiem, że niektórzy biorą takie meble, odnawiają je i sprzedają z bardzo dużym zyskiem
– mówi Karolina, członek jednej z grup śmieciarkowych.
Ratują od zapomnienia
Kupowanie rzeczy z drugiej ręki to już żaden wstyd. Kiedyś noszenie ubrań po rodzeństwie czy kuzynostwie było normą, ale kiedy świat zachłysnął się sieciówkami, w których ubrania można kupić za małe pieniądze, noszenie ubrań po kimś zaczęło być skrzętnie ukrywane. Dziś do odwiedzania lumpeksów można się przyznać bez kompleksów. To zresztą tam właśnie znaleźć można prawdziwe modowe cuda.
Na grupach śmieciarkowych można nie tylko umeblować mieszkanie, ale też skompletować dziecięcą wyprawkę. Regularnie pojawiają się tam ogłoszenia, na których ktoś oferuje za darmo wanienkę, ktoś inny – wózek albo łóżeczko.
Znajomi nam nie wierzą, kiedy mówimy im z mężem, że wszystko dla naszej nowo narodzonej córki dostaliśmy za darmo. Na grupie śmieciarkowej upolowaliśmy to, czego potrzebowaliśmy. Część ubranek dostaliśmy po dziecku szwagra. Nawet sporą ilość pieluch mieliśmy za dobrą czekoladę, bo ktoś zrobił zapasy, a maluch zdążył wyrosnąć z rozmiarówki, więc wystawił ogłoszenie na „śmieciarce”
– mówi Monika.
Powodów, dla których coraz więcej osób dołącza do grup śmieciarkowych jest kilka. Po pierwsze, jest to zgodne z ideą zero waste, o której mówi się coraz częściej. W dużym uproszeniu to styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować jak najmniej odpadów. Zanim więc coś wyrzucimy, szukamy dla danej rzeczy nowego właściciela.
Przeczytaj również: Odważysz się być zero waste?
Po drugie, w ten sposób możemy zaoszczędzić sporą sumę pieniędzy. Po trzecie, choć to dość kontrowersyjny argument, na grupach śmieciarkowych są osoby, które odzyskując niepotrzebne komuś przedmioty lub wyszukując je na śmietnikach, zarabiają. W jaki sposób? Zdobywają je za darmo, a po renowacji lub wyczyszczeniu, sprzedają na pchlich targach lub na portalach z ogłoszeniami lokalnymi.
Savoir vivre? Na śmieciarkach też obowiązuje!
Na grupach śmieciarkowych obowiązują określone zasady. Najważniejsza z nich dotyczy oddawania rzeczy za darmo. Nie można sugerować wymiany, np. za słodycze czy kawę. Nie wolno oddawać leków, alkoholu, wyrobów tytoniowych, zwierząt, ale też bonów zniżkowych, które napędzają konsumpcjonizm. Bo to z nim walczą osoby, które zgromadzone są na lokalnych grupach śmieciarkowych. Dlaczego lokalnych? Chodzi też o to, by móc odebrać przedmiot osobiście.
Przeczytaj również: Zero-waste bez kompromisów! Bornholm wypowiada wojnę odpadom
Dziś wszystko możemy kupić. Ale możemy też wykorzystać to, co już jest i komuś zawadza. Dla nas to nie tylko oszczędność pieniędzy, ale też ukłon w stronę środowiska.
Każdy przedmiot oddany na śmieciarce ma pewną historię. To zabawka, którą bawiło się dziecko. To książka czytana na dobranoc. Albo meble kupione do pierwszego własnego mieszkania. Mają wylądować na śmietniku tylko dlatego, że są nam już niepotrzebne? Mogą dostać drugie życie. Mogą sprawić komuś radość albo podnieść komfort życia. To realna pomoc i cała moc radości
– podsumowuje Karolina.