W 2003 r. Grzegorz Skalmowski zrezygnował z prowadzenia biznesu gastronomicznego w Elblągu. Kupił dom na wsi, gdzie zaczął szukać inspiracji na nową działalność. Przypadkiem przeczytał w gazecie o punkcie skupu ślimaka winniczka. Zaiskrzyło. Dziś jest potentatem ślimakowego biznesu w Polsce.
Zainteresowanie hodowlą ślimaków rośnie. To podobno łatwy i dochodowy interes.
Grzegorz Skalmowski: Dziś jest trochę łatwiej. 15 lat temu, gdy zaczynaliśmy naszą przygodę ze ślimakami, nie był to popularny biznes. Wszystkiego musieliśmy się nauczyć, a wiedzę zdobywaliśmy samodzielnie. Ślimaczą pasją zaraziłem swoją żonę i razem pokonujemy wszystkie szczeble helikultury.
Faktem jest, że hodowla ślimaka nie wymaga olbrzymich nakładów. Ważne są podstawy: ciepło, światło (naturalne i sztuczne), dostęp do bieżącej wody i wentylacja. A czy to się opłaca? Warto zajrzeć na giełdę i samemu się przekonać. To jest chyba jedyny taki żywy produkt rolniczy, który można hodować w Polsce i który uzyskuje takie ceny za 1 kg. Aktualnie to ok. 10 euro (Llotja De Bellpuig).
Jak duże jest zapotrzebowanie? Ślimaki w Polsce nadal wydają się być produktem niszowym.
Nie ma dnia, by nie zgłaszali się do nas kupcy z Zachodu z pytaniem o nasze ślimaki. Doszliśmy do wniosku, że przy współpracy z polskimi rolnikami przekażemy kontakty, gdzie można sprzedać żywe ślimaki za granicę w dobrej cenie. Udzielamy też wskazówek początkującym hodowcom. Pomagamy stawiać pierwsze kroki w tym biznesie, podpowiadamy, jaki gatunek ślimaka wybrać i jakiej użyć technologii w danym regionie Polski. Sami postanowiliśmy skupić się na produkcji mięsa ze ślimaka (tzw. filetów) i rozwijaniu sieci sprzedaży. Hale wykorzystujemy głównie do produkcji ekologicznych jaj ze ślimaka.
Kończycie właśnie swoją drugą książkę „Ślimaki są super – prosto o hodowli ślimaków”. Mówienie o nich to Wasza pasja?
Zdecydowanie! We wspomnianej książce, nie naszej pierwszej zresztą, zawarliśmy kilka podpowiedzi, w jaki sposób założyć własną farmę ślimaków. Chętnie dzielimy się wiedzą. Nasza firma – Snails Garden – to nie tylko praca. To nasza pasja i życie. O ślimakach rozmawiam z żoną wszędzie: rano przy kawie, na urlopie. To nas fascynuje.
Ciekawi mnie cykl życia ślimaka. Jak im się żyje na takiej farmie?
Może zacznijmy od początku. Gdy zakładamy hodowlę, najlepszym i zarazem najtańszym sposobem na rozpoczęcie tego biznesu jest zamówienie reproduktorów. Są to ślimaki przystosowane do rozmnażania. W Snails Garden mamy stado mateczne, które do kopulacji przechodzi już w temperaturze +13°C. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia technologię hodowli, bo wystarczą nieogrzewane szklarnie lub tunele foliowe. Cały cykl hodowli trwa około 5-7 miesięcy od momentu wprowadzenia reproduktorów na halę czy szklarnię. Tutaj się kondycjonują, czyli uzupełniają starte masy ciała po 6 miesięcznej hibernacji.
Ślimaki po kopulacji do ziemi o specjalnie opracowanym składzie składają jajeczka (kokony), następnie się je pozyskuje, a po okresie inkubacji trwającym ok. 20 dni pojawiają się małe, 2 mm, ślimaczki. Te maleństwa przenosi się na ogrodzone pola na wolnym powietrzu tzw. „parki hodowlane”. Są tam wysiane rośliny i specjalne palety chroniące przed słońcem. Wieczorna i poranna rosa to wszystko dopełnia, dając picie dla naszych „osesków”. Warto też mieć w obwodzie prosty system zraszania, ponieważ ślimak bez wody nie rusza do jedzenia. Ich głównym pokarmem są suszone rośliny wzbogacone witaminami i kredą. Mamy własną recepturę paszy, która nie jest tajemnicą. Dzielimy się nią z hodowcami. Czasem konieczne jest dokarmianie paszami sypkimi.
Hodujecie ślimaki również po to, by uzyskać jaja na kawior i śluz ekologiczny do kremów kosmetycznych, jakie produkujecie pod marką Snails Garden. Czym one się wyróżniają?
Kosmetyki ze śluzem ślimaka to sposób na naturalne piękno. Regenerują skórę, czynią ją bardziej jędrną i elastyczną. Wygładzają też zmarszczki, likwidują niedoskonałości. Śluz ślimaka docenia się przede wszystkim za właściwości gojące, stąd warto je stosować do eliminacji trądziku i podrażnień. Zawiera elastynę, kolagen, kwas glikolowy i alantoinę. To zapewnia mu szerokie spectrum działania.
W prowadzonym przez Państwa „Bistro Ślimaka” zjemy pierogi ze ślimakami, zupę rybną ze ślimakami czy też ślimaki zwijane w cieniutką szynkę szwardzwaldzką. Brzmi smacznie, ale czy Polacy chcą to jeść?
Chętnych do poznawania nowych smaków nie brakuje. Zostaliśmy też wyróżnieni wejściem do finału ogólnopolskiego konkursu Food Business Awards w kategorii „Debiut konceptu gastronomicznego 2017”. Trzeba też powiedzieć, że ślimaki konsumpcyjne zawierają duże ilości dobrej jakości białka (min. 16%). Obfitują w nienasycone kwasy tłuszczowe i selen, nie bez przyczyny nazywany pierwiastkiem życia. Mięso jest delikatne, chude. W XVII-wiecznej Polsce było ono dobrze znane i cenione. W pierwszej książce kucharskiej więcej jest przepisów na dania ze ślimaka niż z wieprzowiny. Ale o tym, niestety, zapomnieliśmy. Chcemy to zmienić. Takich punktów jak „Bistro Ślimaka” będzie na kulinarnej mapie Polski pojawiać się więcej. Obecnie jesteśmy na etapie wdrażania franszyzy na bardzo prostych zasadach, gdzie my zaopatrujemy w produkt i przepisy kulinarne z naszej książki „Ślimaka kulinarna podróż”, która została uznana za najlepszą na świecie.
Jakie są Wasze plany na przyszłość?
Chcemy dalej się rozwijać i spełniać marzenia. Nie boimy się wyzwań. Szukamy też nowych osób do współpracy – od prowadzenia całego procesu do pozyskania nowych klientów. Chcemy dzielić się naszym doświadczeniem, bo wiemy, że to się opłaca.
Przeczytaj: jak przegonić ślimaki z ogrodu