Chcę ludziom w mieście dać zdrowe żarcie, a ludziom na wsi pokazać, że można produkować bez nawozów i dotacji, a gospodarstwo rolne będzie rentowne. I to bardziej rentowne od ich gospodarstwa na dotacjach – mówi Wojciech Cejrowski. Na razie z uprawianego w jego gospodarstwie żyta wypiekany jest chleb, ale niewykluczone, że pojawią się także inne produkty.
W sprzedaży internetowej dostępne są dwa chleby: „kociewski” i „dla zaoranych”. Na etykiecie przeczytamy „bez nawozów – bez oprysków – bez dotacji”, aczkolwiek produkt nie posiada certyfikatu ekologicznego.
„Kociewski”, bo ja pochodzę z Kociewia (taki region etnograficzny na południe od Gdańska) i moje żyto też jest kociewskie. A drugi jest „Chleb dla Zaoranych” mąka ta sama, lecz inne proporcje otrębów. Wkrótce pojawi się także chleb „Kolonialny”. Napisał też do mnie producent wafli, że chce tonę mojej mąki, a on z tego zrobi wafle bez oprysków, bez nawozów i bez dotacji
mówi Wojciech Cejrowski.
Dlaczego akurat chleb i żyto?
Mam ziemię 5 klasy. Tu nic innego nie wyrośnie. Piachudry, jak się mówi na Kociewiu. Za czasów mojego dziadka widziałem na tych polach żyto. I ludzie siali żyto rok po roku przez kilkadziesiąt lat i rosło. Więc ja robię to samo – i rośnie. Nie słucham, gdy mi mówią, że musi być płodozmian – robię, jak robił dziadek i mi rośnie. Mówią, że po trzech latach bez płodozmianu i oprysku wejdą grzyby – a mi rośnie bez grzybów, pomimo, że nie pryskam. Dziadek nie pryskał, to i ja nie pryskam. Modlę się, proboszcza zapraszam, by mi pola poświęcił i rośnie
– tłumaczy Wojciech Cejrowski.
Dlaczego gospodarstwo prowadzone jest bez dotacji? Jak na koncepcję „bez oprysków / bez nawozów / bez dotacji / zareagowali sąsiedzi? Czy chleb da się sprzedawać przez Internet?
O tym Wojciech Cejrowski opowiada w wywiadzie, który będzie można przeczytać w najbliższym numerze czasopisma Mistrz Branży.