Olga Stefańska do Nowego Jorku wyjechała w poszukiwaniu przygód, dobrej pracy i by szlifować język angielski. Spodobało się jej na tyle, że w Stanach Zjednoczonych mieszkała niemal 20 lat. I choć na Brooklynie prowadziła dobrze prosperujący sklep z kosmetykami naturalnymi, zdecydowała się wrócić do Polski. W kraju nad Wisłą otworzyła własną firmę i tworzy wyjątkowe kosmetyki organiczne. Czy zdobędą serca Polek?
18 lat mieszkałaś w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku spakowałaś z mężem cały dobytek i wróciliście do Polski. Skąd taka decyzja?
Wpływ na nią miało wiele czynników, ale najważniejsze z nich to rodzina i dzieci. Chcieliśmy z mężem, by były wychowywane w Polsce, blisko dziadków. Wiedziałam, że będzie im prościej wrócić teraz niż za kilka lat, kiedy będą miały przyjaciół w USA i nie będą już chciały mówić po polsku. Wzięliśmy też pod uwagę koszty życia w Nowym Jorku, które są bardzo wysokie. Przykład? Kurs nauki pływania trwający 3 miesiące (raz w tygodniu po 45 min) kosztował nas 350 dol. (ok. 1 200 zł). W Starachowicach, gdzie jakość prowadzenia zajęć jest taka sama, a spotkania odbywają się 2-3 razy w tygodniu po 1 h, płacimy 100 zł.
https://biokurier.pl/kosmetyki/wybieramy-kosmetyki-dla-dziecka/
To trochę przeczy teorii amerykańskiego snu.
Nowy Jork jest drogi i przeludniony. To zresztą dotyczy niemal każdego większego miasta w Stanach Zjednoczonych i z czasem niemal każdy kto ma dzieci myśli o ucieczce stamtąd. W moim przypadku przeprowadzka do innego miasta nie wchodziła w grę, bo na Brooklynie prowadziłam swój sklep. Ale kiedy mój mąż dostał propozycję pracy zdalnej, zaczęłam na poważnie myśleć o produkcji i sprzedaży kosmetyków w Polsce.
I jak Wam się tu podoba?
Jesteśmy zachwyceni Polską. Tu jest tak wiele możliwości dla dzieci, i to nawet w mniejszych miejscowościach! W szkołach dzieci nie są tak narażone na stres jak w Stanach Zjednoczonych. Jakość życia jest wysoka, jedzenie przepyszne.
Ale Twój sklep zniknął z mapy Brooklyna.
Za to pojawił się w Polsce. W Nowym Jorku sprzedawałam produkty innych firm, ale w głowie miałam receptury na własne kosmetyki. Miałam kontakt z odbiorcami i producentami, oceniałam działanie ich produktów na podstawie rozmów z klientami i testów. Miałam możliwość stosowania wielu ciekawych marek. Nie wyobrażam sobie powrotu do komercyjnych kosmetyków, produkowanych na masową skalę. Te naturalne pozwoliły mi pozbyć się wielu dolegliwości, z którymi borykałam się od lat.
Teraz sama je produkujesz. Czym wyróżniają się Twoje produkty?
Stawiam na jakość, bo to ona jest dla mnie najważniejsza, a niestety, jest z tym różnie nawet wśród producentów kosmetyków naturalnych. Widzę to, czytając składy poszczególnych produktów. Zainteresowanie nimi jest duże, co łatwo wykorzystać. Zawsze więc radzę, by dopytywać sprzedawcę o ilość certyfikowanych, organicznych składników i jakość poszczególnych surowców. Dla mnie istotne jest też, czy właściciel robi kosmetyki sam, czy wykonują to za niego pracownicy jakiegoś zakładu.
Lista Waszych kosmetyków na razie nie jest zbyt długa. Czy oferta będzie się poszerzać?
Wprowadziliśmy na rynek jedyny na chwilę obecną naturalny dezodorant z węglem i glinką bentonitową. Jest on skuteczną alternatywą dla zwykłych antyperspirantów. Nie zawiera soli glinu, aluminium i syntetyków. W ofercie mamy też Serum do Skóry Tłustej i Mieszanej z Manuką i Kurkumą, w składzie którego jest 19 certyfikowancyh organicznych olejków. Od klientów wiem, że działa bardzo skutecznie i leczy stany zapalne. Produkuję też wegański balsam do ust. Moja fantazja jest nieograniczona, także to dopiero początek (śmiech).
Z jakich źródeł pozyskujesz składniki o swoich kosmetyków?
Kupuję je w Europie, ale muszę przyznać, że widzę różnicę w ich dostępności. W Stanach Zjednoczonych miałam zdecydowanie większy wybór. Ale mimo pewnych trudności, moja idea się nie zmieniła. Nadal stawiam na surowce najwyższej jakości bez względu na cenę. Nie używam kompozycji zapachowych ani barwników. Sięgam wyłącznie po naturalne olejki eteryczne. Wszystkie nasze produkty pakujemy w szkło.
Czy Brooklyn Groove – Kosmetyki z Roślin mają szansę zrobić w Polsce karierę?
Mam taką nadzieję (śmiech). Ale tak naprawdę nie o to mi chodzi. Cieszę się, że mogę robić to, co kocham. Tworzę z pasją naturalne i wolne od chemii kosmetyki. Wiem, że są skuteczne i wyróżniają się wysoką jakością. Autentyczność zawsze się wybroni. Nie martwię się więc o ich przyjęcie, bo już widzę, że zdobywają serca klientów. Wielu z nich jest już z nami na stałe. A to dowód na moc moich kosmetyków.