Berlin po Londynie i Paryżu najczęściej odwiedzanie miasto w Europie. W 2015 r. turyści wygenerowali w stolicy Niemiec prawie 30 mln. noclegów. O najważniejszych atrakcjach miasta przeczytacie wszędzie, ale o 5 ciekawych kulinarnie miejscach prawdopodobnie tylko u nas w ramach cyklu #wyjazdowepiatki 😉
Wegetariański biohotel Almodovar
Adres dla wszystkich, którzy przedkładają nocleg w ekologicznym miejscu nad spanie w obiekcie należącym do którejś z międzynarodowych sieci hotelowych. Hotel działa od 2012 r. i ma 60 pokoi, 7 apartamentów w tym jeden typu penthouse. Pokoje nie posiadają na wyposażeniu lodówki, bazują na prądzie ze źródeł odnawialnych. W centrum spa kilka rodzajów masaży, w tym ajurwedyjski masaż relaksacyjny. Właściciele oferują-zmieniające się zależnie od pór roku- wegańskie menu – przygotowywane z produktów pochodzących z certyfikowanych, ekologicznych upraw (dotyczy to również napojów i trunków). Na koniec ciekawostka, ekologiczne wina podaje się tutaj w zwrotnych butelkach).
Strona intetretowa: Hotel Almodovar
Zjedz „Pod Ostanią Instancją”
Zmierzając w stronę „zagłębia” pubów, galerii, czyli w ku dzielnicy Mitte napotkamy na najstarszą restaurację w Berlinie założoną w 1621 r. Nazwa Zur Letzten Instanz („Pod ostatnią instancją”) nawiązuje do wybudowanego 100 lat temu nieopodal budynku sądu. Po zniszczeniach wojennych lokal odbudowano dopiero w 1963 r. (oryginalny jest tylko piec kaflowy liczący 200 lat, przy którym grzał się Napoleon). Gościli tu m.in. Charlie Chaplin, malarz i fotograf berlińskiej obyczajowości Heinrich Zille, ale też działaczka komunistyczna Clara Zetkin- dzięki jej staraniom 8 marca obchodzony jest jako Międzynarodowy Dzień Kobiet. Serwują tu m.in.: zupę z raków z dodatkiem słodkowodnych ryb oraz golonkę w sosie muszkatołowym z pieczonymi ziemniakami.
zdjęcie: © A.Savin, Wikimedia Commons
Facebook: Zur Letzten Instanz
Eckkneipe („knajpa na rogu”)
Mitte i Prenzlauer Berg to dwie dzielnice w dawnym Berlinie Wschodnim, w których tętni obecnie wieczorne życie miasta. Oprócz galerii i najprzeróżniejszych pubów można również napotkać typowy berliński lokal na rogu ulicy, zwany Eckkneipe. Takim jest „Zum Schusterjungen”, gdzie można najeść się jak u (niemieckiej) mamy. Nie jest to zapewne coś wyszukanego, ale urok miejsca polega właśnie na „normalności”! Smażone ziemniaki uprzednio ugotowane w mundurkach polane lnianym olejem i do tego biały ser z ziołami, lub galareta z zimnych nóżek w plastrach z remoladą i smażonymi ziemniakami lub golonka z gotowaną kiszoną kapustą i pure z grochu. Nie może zabraknąć gotowanych, z siekanego mięsa pulpetów w białym sosie z kaparami (Königsberger Klopse).
Strona internetowa: Zum Schusterjungen
Slow Food w Urzędzie Celnym?!
Na śląsko-tureckim Kreuzbergu, zaproponuję wam natomiast, slowfoodową restaurację, która serwuje „odświeżoną” (czytaj: uwspółcześnioną) kuchnię berlińsko-brandenburską. Budynek z pruskiego muru wybudowany pod koniec XIX w., pierwotnie służył jako magazyn dla służb oczyszczania miasta, później był urzędem celnym (stąd nazwa Das Altes Zollhaus, czyli „Dawny Urząd celny”). Na przystawkę: suszona wiejska szynka, kiszone ogórki ze Spreewaldu w Brandenburgii, świeżo utarty chrzan, wiejskie masło i chleb na zakwasie Całoroczną specjalnością jest tutaj pieczona kaczka z włoską kapustą i puree ziemniaczanym. Dla wegetarian seler nadziewany kozim serem z puree z orzechów laskowych.
Facebook: https://www.facebook.com/herbertbeltle
Przeczytaj poprzedni tekst z cyklu: #wyjazdowepiatki Wypoczynek w biohotelu – jak to działa?
Piotr Geise