Kapustę obieramy z 2–3 zewnętrznych liści. Pozostałe 10 odcinamy i przycinamy gruby trzon liścia „na płasko”.
Liście kapusty włoskiej są dużo delikatniejsze niż zwykłej białej kapusty, trzeba z nimi uważać.
Do gotującej się wody wkładamy liście i gotujemy chwilę pod przykryciem, ciut solimy – trzeba sprawdzić, kiedy będą na tyle miękkie, by się dobrze zawijały, ale nie rozpadły się. Łatwo przeoczyć ten moment, więc bądźcie czujni!
Kiedy nastąpi „ta chwila”, wyciągamy liście (najlepiej przelać je na sito) i przepłukujemy zimną wodą.
Kurki standardowo myjemy i obieramy jak trzeba, czyścimy z wszelkich paprochów i piasku.
Wrzucamy do gotującej się wody na parę minut, odrobinę solimy i odsączamy, kiedy będą miękkie.
Kaszę gotujemy w proporcji 1:2 z wodą i małą płaską łyżeczką soli.
Siekamy cebule na drobno, szklimy na patelni lub rondlu, dodając oleju.
Pietruszkę obieramy i trzemy na wiórki, też dodajemy na patelnię.
Pikantną papryczkę przekrawamy na pół, wyciągamy nasionka (chyba że lubicie „na ostro”), to zostawcie z nasionkami) i kroimy w dowolne kawałki, również dodajemy na patelnię/do rondla.
Dodajemy kurki (jeżeli mamy duże, pokrojmy je na trochę mniejsze części, jeżeli mamy drobne, zostawmy je w całości, będą pięknie wyglądały).
Posiekany pęczek kopru dodajemy do reszty składników.
Dodajemy kaszę, tahini oraz sos sojowy i pieprz.
Całość mieszamy i próbujemy, jak trzeba dodać którejś przyprawy, oczywiście dodajemy.
Jak chce Wam się i lubicie taką wersję – zawińcie farsz w kapustę, tradycyjnie jak gołąbki, czyli farsz kładziemy na początku liścia (tam, gdzie najgrubsza część), zamykamy boczki i turlamy do początku liścia.
Jeżeli chcecie zaoszczędzić trochę na czasie albo liście kapusty jednak się rozpadają, to wystarczy wkroić je do rondla z farszem i wymieszać.
Podałam gołąbki z odrobiną sosu sojowego, jeżeli chcecie, możecie podać polane dobrym olejem lub z podduszoną cebulką.