Teraz czytasz...
Czy istnieje turystyka kulinarna po koronawirusie? Rozmowa z Hubertem Gonerą
X Targi Ekostyl | reklama | Biokurier.pl
X Targi Ekostyl | reklama | Biokurier.pl

Czy istnieje turystyka kulinarna po koronawirusie? Rozmowa z Hubertem Gonerą

Avatar photo

Karol Przybylak. Na wstępie gratuluję wyboru na ambasadora World Food Travel Association. Czym będziesz się teraz zajmować? Opowiedz też o samej organizacji, bo na pewno nie jest w Polsce szerzej znana.

Przeczytaj także: Turystyka kulinarna i prognozy rozwoju na 2024 r. Otwarcie na rolnictwo ekologiczne i technologię?

Hubert Gonera: Funkcja ambasadora ma dwa wymiary. Jestem przedstawicielem Polski w World Food Travel Association, ale też reprezentuję organizację (z jej misją, celami i ofertą) w naszym kraju. WFTA promuje miejsca poprzez ich kulturę kulinarną i ma w tym zakresie globalne doświadczenie. Zrzesza mnóstwo współpracujących państw, miast, regionów.

Uczestnictwo w jej działaniach daje nam wiele narzędzi. Między innymi 18 kwietnia 2020 jest wskazany jako Światowe Święto Turystyki Kulinarnej. Zamierzam przekonać polskich przedstawicieli branży, aby celebrować ten dzień. Zakładam, że da się to w jakiejś formie przeprowadzić i koronawirus nie pokrzyżuje nam planów. To oczywiście tylko jedno z działań. Jest też Culinary Capital – CC (stolica kulinarna) – dla miast. Jeżeli spełnią one określone kryteria oferty kulinarnej, jest uruchamiany program promocji miejsca jako lokalizacji atrakcyjnej i wysokiej jakości. To bardzo potrzebne i innowacyjne działanie. Wystartowaliśmy z nim w listopadzie 2020 roku i obecnie zainteresowanych akredytacją jako CC jest 8 miast ze świata. Jedno z Kanady, kolejne z Polinezji Francuskiej… ale póki co nie mamy jeszcze aplikacji z Polski. Ważne są też, prowadzone regularnie przez WFTA, badania na temat profilu i potrzeb turystów kulinarnych. Można także zapoznać się z darmowymi corocznymi raportami dotyczącymi stanu turystyki kulinarnej na świecie. Są one do pobrania na stronie naszej organizacji https://worldfoodtravel.org/

Turystyka kulinarna a koronawirus

Moment, w którym rozmawiamy, dla turystyki kulinarnej jest bardzo trudny. Mamy pandemię. Czy w ogóle będziemy mieli do czego wracać, gdy się zakończy? Turystyka kulinarna kumuluje w sobie najbardziej dotknięte branże: hotele, restauracje, touroperatorzy, muzea…

Tak. Nie możemy się przemieszczać, chodzić do restauracji. Na szczęście jednak w niektórych rejonach zaczyna to już odżywać. Mam informacje, że w Wietnamie już odnotowują ok. 80% obrotu z zeszłego roku. Wróciły już Chiny. Ogólnie, Azja, która mocno zdusiła epidemię, wraca na mapę turystyki kulinarnej. Dużo gorzej jest wciąż w Europie czy np. w Izraelu. Na szczęście słynne „wynosy” mają miejsce także w turystyce kulinarnej. Niektórzy znaleźli sposób na sprzedawanie smaku w paczce. Na przykład tak działają touroperatorzy w Parmie, Chicago (https://www.chicagofoodplanet.com/) czy na Alasce (https://www.juneaufoodtours.com/).

Normalnie byłbyś oprowadzany i odwiedzał degustacje. Teraz dostaniesz paczkę pod drzwi z zestawem produktów i ciekawych informacji od producentów oraz touroperatora. Jest to o tyle potrzebne, żeby podtrzymać morale, podtrzymać dostęp do rynku dla dostawców.

Pojawiają się interesujące przykłady zwiedzania online. Działające w okolicach Parmy Biuro Food Valley (https://www.foodvalleytravel.com) pozwala zwiedzać te tereny wirtualnie z przewodnikiem, który oprowadza Cię z kamerką. Można też brać udział w warsztatach online. Tak działa też w Polsce Pierogi & More. Są sygnały pozwalające wierzyć, że branża przetrwa i szybko się reaktywuje.

Jak e-commerce wkracza w świat turystyki kulinarnej?

Zamieszanie związane z koronawirusem aktywowało wiele rozwiązań e-commerce, które prawdopodobnie pozostaną po epidemii. Wiem, że jako landbrand, też planujecie takie nowatorskie wdrożenie?

Tak, branża dostrzega zmiany, które przebiegają coraz szybciej. My myślimy o stworzeniu wspólnego portalu dla biur podróży celujących w turystę kulinarnego, muzeów smaku, muzeów przy browarach. Mamy już kilku partnerów. Zapraszamy kolejnych.

Wiem też, że Polska Organizacja Turystyczna (POT) chce stworzyć ogólnopolską platformę rezerwacji turystycznych. Być może pojawią się kampanie promujące takie inicjatywy w przyszłym roku.

Trzecia inicjatywa to działania portalu Tripsomnia, który buduje możliwość rezerwacji aktywności turystycznych online. Tutaj też stwarza się szansa dla ofert turystyki kulinarnej.

Myślę, że w 2021 może nastąpić przełom w zakresie wykorzystania e-commerce w turystyce kulinarnej.

Turystyka kulinarna w Polsce

Zróbmy mały krok w tył. W jakim stanie pandemia zastała polską turystykę kulinarną? Dysponujemy jakimiś danymi?

Niestety, brakuje nam porządnych badań na poziomie kraju. Powinniśmy przebadać ofertę restauracji, biesiad, degustacji regionalnych, organizatorów food travel. Mamy mało informacji na temat charakterystyki polskiego turysty kulinarnego. To wielka strata, gdyż działamy w ciemno.

Na dobrą sprawę nie wiemy, ile szlaków kulinarnych istnieje naprawdę, ile tylko z nazwy. Z pewnością dobrze rozwija się oferta ośmiu polskich Muzeów Smaku. Są też touroperatorzy, których jest przynajmniej kilku (https://eatpolska.com/, https://www.polandculinaryvacations.com/, forkloretour.com).

To, co mamy, to badania ogólnoświatowe. Wiemy na przykład, że dla ok. 55% turystów oferta kulinarna jest ważna. Bardzo chciałbym jednak mieć takie badania dla naszego lokalnego rynku. Chciałbym też, aby Polska miała opartą na nich strategię. Na razie niestety tak nie jest.

Możesz podać przykłady krajów, które zrobiły takie działania? Niekoniecznie chodzi mi o Hiszpanię czy Włochy, ale może jakiś inny, mniej oczywisty rejon?

Jako WFTA rozmawiamy teraz z Polinezją Francuską , Trynidadem i Tobago i Kanadą. Tam się teraz dzieje bardzo wiele w zakresie rozwoju oferty turystyki kulinarnej. Niemniej jednak w każdej ofercie turystycznej smak może i powinien odgrywać ważną rolę. Wspólne biesiadowanie jest zawsze istotne. Musimy tylko powiedzieć sobie, co ma być naszym daniem regionalnym? Co i gdzie chcemy promować? Jakie święto stworzymy? Taką strategię trzeba mieć. Rozumieją to Polinezja, Hiszpania, Chorwacja czy Włochy. Myślę, że w Polsce też to widzimy i powstanie odpowiedniej strategii to kwestia czasu. Zresztą są już u nas województwa, które po 7–8 latach mogą odcinać kupony i cieszyć się z sukcesu, jaki dają takie działania.

Które?

Dobrymi przykładami mogą być województwo pomorskie i śląskie. W województwie pomorskim mamy projekt Pomorskie Prestige (https://pomorskie-prestige.eu ) i Pomorskie Food Stories. Projekt zaczęliśmy we współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną w 2013 i wciąż jest rozwijany. Możesz odwiedzać restauracje i zamawiać na wynos. Poznajesz relacje blogerów, którzy odwiedzają restauracje promujące lokalne smaki. Oferty gastronomii prezentowane są na promach, w samolotach itp.

Drugi przykład to województwo śląskie. Tu zaangażowały się restauracje, telewizja regionalna. Strona Śląskich Smaków (www.slaskiesmaki.pl) imponuje bogactwem oferty.

W promocji regionów prym wiodą regionalne produkty z unijnymi certyfikatami. Warto pamiętać, że sukces wynika z tego, że plany były konstruowane z perspektywą dekady, a nie najbliższego roku.

Te inicjatywy obejmują współpracę samorządu z biznesem. To nie są tylko i wyłącznie oddolne inicjatywy…

Tak. Ważna jest rola i zaangażowanie lokalnych organizacji turystycznych, które zrzeszają zarówno samorządy, jak i przedstawicieli biznesu. To jest na pewno najlepszy format do zbudowania dobrej oferty turystyki kulinarnej. Każdy samorząd musi mieć markę, a marka powinna mieć element smaku.

Dlaczego? Im bardziej skojarzymy miejsce ze smakiem, tym lepiej będziemy je wspominać w przyszłości i tym chętniej do niego wrócimy. Tę prawdę potwierdza wiele badań rynkowych i naukowych. Można tutaj wspomnieć między innymi o badaniach Pawłowa i jego następcy Razrana, które potwierdziły siłę pozytywnych skojarzeń tematów z jedzeniem.

Większość inicjatyw polskich w zakresie turystyki kulinarnej opiera się na ofertach skierowanych do turysty zagranicznego. Czy to wynika ze świadomości, czy z zasobności portfela?

Często, ale nie zawsze. Zauważ, że dwa wspomniane wcześniej regiony (pomorskie i śląskie) inaczej obrały rynek docelowy. Na Śląsku był to, na początku, tak naprawdę odbiorca wewnętrzny – lokalny, ale na Pomorzu postawiono na turystów ze Skandynawii (z sukcesem), a potem przeniesiono promocję między innymi na rynek izraelski. Rynek polski nie był i nie jest nam na razie priorytetem, co nie oznacza, że Polacy nie zwracają uwagi na tę ofertę.

Grubość portfela jest ważna, ale mamy też pewne cechy narodowe. Często chcemy omijać pośredników. Z drugiej strony jednak bardzo szybko gonimy i naśladujemy turystów zachodnich. Oni nie mają problemu z zakupem pakietu, ze skorzystaniem z przewodnika, który oprowadzi, opowie – da wartość dodaną. To jest właśnie tak zwana gospodarka przeżyć. Na zachodzie Europy konsumpcjonizm się przejadł – obserwujemy poszukiwanie możliwości współdzielenia.

Polacy mają większy głód dóbr materialnych. Inna sprawa, że w Polsce czujemy się ekspertami, jesteśmy pewni siebie i sami sobie poradzimy ze zorganizowaniem wycieczki. Nie szukamy zorganizowanych propozycji u nas, ale szukamy ich na przykład w Czechach czy Tajlandii.

Zresztą w Polsce wciąż trudno mówić, że taka widoczna, konkretna oferta istnieje i jest dostępna. To jednak zmienia się na naszych oczach.

Spójrzmy na największe polskie miasta. Jak wygląda oferta i promocja turystyki kulinarnej w dużych miastach? Sprawdźmy Kraków i Warszawę…

Oba miasta mają bogatą i konkurencyjną ofertę. Kraków stara się ją systemowo wypromować i sprzedać. Warszawa tego jeszcze nie robi. W 2019 roku Kraków uzyskał tytuł Stolicy Kultury Gastronomicznej w Europie . Działania prowadzono razem ze Slow Food Central Europe. Kraków ma żywą stronę internetową, media społecznościowe, Muzeum Obwarzanka. Kulinarnie Kraków aż kipi!

Warszawa ma równie bogatą ofertę kulinarną. Zwłaszcza w mniej oczywistych dzielnicach, np. na prawobrzeżu, gdzie jest mnóstwo lokali kultowych, świetnych kawiarni. W stolicy nie ma jeszcze integratora tych ofert i odbywa się to oddolnie. Na Pradze rozwój oferty kulinarnej idzie w parze z coraz większą ilością offowych galerii i loftowym stylem hoteli i apartamentów. To czyni na pewno z Warszawy kluczową destynację kulinarną. Nie zapominajmy też o dwóch muzeach wódki. Propozycji jest naprawdę dużo.

Jeżeli chodzi o tzw. „prowincję”, obserwujemy m.in. powstawanie kolejnych polskich winnic. Przy czym polskie wino to stosunkowo drogi produkt, którego nie ma też zbyt dużo. Turystyka kulinarna, warsztaty, zwiedzanie winnic wydają się być logicznym, a może i jedynym kierunkiem dla wielu z tych winnic.

Podziwiam polskich winiarzy – pionierów. To elitarne grono pasjonatów tematu, ale też ryzykantów. Prowadzenie winnicy to bardzo ciężka praca, a efekty często mogą być unicestwione przez niezależne czynniki. Na pewno radzę polskim winnicom otwarcie się na turystykę kulinarną, bo to jest sposób na uniezależnienie się chociażby od kaprysów pogodowych. W każdym z polskich regionów winiarskich przymrozki mogą zdziesiątkować plony.

To powoduje wzrost ceny za butelkę, bo wydajność spada. W takim ciężkim roku turystyka kulinarna pozwala przetrwać. Możemy opowiedzieć o winie, przedstawić jego historię i to, jak powstaje. Damy inną wartość dodaną, która pozwoli nam „sprzedać” przeżycia, wspomnienia, a nie posiłek czy wino. To ważne, aby budować równolegle ofertę szkoleń, noclegów, warsztatów, degustacji. Zarabiamy niezależnie od ilości plonów. Zwłaszcza że zainteresowanie winem, ale też całą otoczką – kulturą picia wina, w Polsce rośnie.

Dostzegasz jakieś ciekawe działania w zakresie turystyki kulinarnej w Polsce?

W Polsce każda inicjatywa w zakresie turystyki kulinarnej powinna być wspierana i promowana. Bardzo ciekawe są Muzea Smaku. Mamy też wspomniane już winnice z ofertą enoturystyczną (np. Turnau, Kinga). Warto wspomnieć o inicjatywie EatPolska – czyli pierwszym polskim touroperatorze kulinarnym. Z nowości, którymi jestem zauroczony, warto wspomnieć o forkloretour, nowym operatorze turystyki kulinarnej z Poznania. Jego współtwórczyni Marta Masternak właśnie dołączyła do WFTA jako junior ambasador i liczę na owocną współpracę w rozwoju polskiej oferty turystyki kulinarnej.

Z nowości, którymi jestem zauroczony warto wspomnieć o forkloretour, nowym operatorze turystyki kulinarnej z Poznania. Jego współtwórczyni Marta Masternak właśnie dołączyła do WFTA jako junior ambasador i liczę owocną współpracę w rozwoju polskiej oferty turystyki kulinarnej. No i opracowaliśmy niedawno rodzinną grę karcianą, w której poznajemy i gotujemy polskie potrawy regionalne. Polecam każdemu nazywa się Taste of Poland

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 BIO

Hubert Gonera

Głową w chmurach, nogami mocno na ziemi. Lubi wytyczać nowe drogi w polskiej turystyce, marketingu i kulinariach. Stosuje dewizę doradzamy tylko takie rozwiązania, które potrafimy wdrożyć i wiemy, że działają. Absolwent turystyki i rekreacji oraz filozofii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pierwsze szlify w turystyce zdobywał w Las Vegas i na Korsyce. Odpowiedzialny za sukces landbrand na polu turystyki, marki i kulinariów. Współtwórca pierwszych w Polsce strategii rozwoju turystyki, szlaków turystyki kulinarnej, sieciowych działań promujących turystykę i gastronomię. Jego autorskimi pomysłami są między innymi Noc Restauracji, Kulinarny Poznań, Kolej na Wielkopolskie Smaki, Nowe Muzeum. Uważa, że uczymy się całe życie, a turystyka, branding i kulinaria stwarzają ku temu najlepsze sposobności. Jest jednym z fundatorów Tasting Poland – Fundacji Promocji Polskiej Kuchni, Kultury i Gospodarki.

Rozmawiał: Karol PRZYBYLAK

 

Ten serwis używa cookies. Korzystając z niego wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Sprawdź naszą politykę prywatności.

Żadne materiały z tej strony nie mogą być jakikolwiek sposób powielane bez pisemnej zgody redakcji.