Polski rynek kosmetyków ekologicznych rośnie w tempie bliskim 40% i osiągnął wartość 193,5 mln zł – szacują eksperci Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia. Dostępność rośnie, ale nie brakuje wyzwań.
Brakuje jednolitych reguł dotyczących nazewnictwa (tak jak ma to miejsce np. w przypadku żywności ekologicznej). Przedstawiciele branży zwracają uwagę też na marketingowe triki przy składach produktów.
Rynek kosmetyków eko – 2% całego rynku produktów pielęgnacyjnych
Według analiz GFK Polonia, cytowanych przez Puls Biznesu, rynek kosmetyków ekologicznych to obecnie ok. 2% całego rynku produktów pielęgnacyjnych. 25% konsumentów nabywa tego typu produkty w drogeriach (stanowi to 2/3 sprzedaży), ale sieci i dyskonty zwiększyły ofertę kosmetyków ekologicznych o 80%.
W Polsce bardzo dużą popularnością cieszą się także targi/kiermasze kosmetyków naturalnych (np. Ekocuda, Ekotyki) oraz sklepy internetowe (część niszowych marek stawia tylko na sprzedaż bezpośrednią).
Czy ilość kosmetyków ekologicznych przechodzi w jakość?
– Rynek rozwija się niezwykle dynamicznie. Odczuwamy to i to pomimo tego, że przybywa konkurencji. Kosmetyki naturalne i ekologiczne są coraz bardziej dostępne. Pojawiają się także reklamy np. w telewizji, czego nie było wcześniej. Produktów jest coraz więcej, ale ta ilość nie zawsze przechodzi w jakość. Owszem, mamy szeroko dostępne certyfikowane kosmetyki ekologiczne, ale warto przeanalizować ich skład. Niekiedy okazuje się, że substancje aktywne (najczęściej najdroższe) wykorzystywane są w możliwie najmniejszym stopniu, aby wpłynąć na obniżenie ceny produktu. Nie można takiemu produktowi zarzucić tego, że nie jest ekologiczny i naturalny, ale czy ma wysoką jakość? Kiedyś pierwszy kontakt klienta z kosmetykiem naturalnym był zawsze pozytywny. Obecnie niekoniecznie. Część osób się zraża bo nie widzi żadnej różnicy w stosunku do produktów konwencjonalnych– mówi Paweł Poloch, prowadzący hurtownię Better Land oraz internetowy sklep drogeria-ekologiczna.pl.
Nazewniczy galimatias w kosmetykach
Dodatkowym problemem zarówno dla konsumentów jak i dla instytucji badających rynek jest nazewnictwo. Świadomość konsumentów na temat certyfikacji kosmetyków naturalnych i ekologicznych jest niska. W dodatku branża nie wypracowała jednego wspólnego systemu certyfikacji, a te które są dostępne mają kilka stopni i dla przeciętnego odbiorcy wydawać się mogą skomplikowane.
Czytaj: Natrue i Cosmos czyli… piszemy o certyfikatach dla ekokosmetyków
Część producentów bardzo swobodnie używa słów „naturalny” , „eko” i „bio”. Analitycy GfK Polonia przygotowując analizę cytowaną przez Puls Biznesu opierali się na nazewnictwie stosowanym przez producentów – nie zawsze jest to precyzyjne.