Zakładając rano soczewki nie zdajemy sobie sprawy, że dla naszego komfortu noszenia kontaktów potrzebnych było pięć wieków badań i udoskonalania metod produkcji. Dzięki nim możemy teraz swobodnie siedzieć, chodzić i jeździć samochodem bez strachu o zniszczenie okularów.
Historia powstania soczewek ma swój początek w 1508 roku. W swoim dziele Kodeks wzroku (Codex of the eye, Manual D) Leonardo da Vinci (1452-1519) zastanawiał się nad możliwością skorygowania wady wzroku przy pomocy soczewki zakładanej bezpośrednio na powierzchnię oka. Jedną z inspiracji była obserwacji angielskiego mnicha Rogera Bacona, który zauważył, że po włożeniu twarzy do szklanej misy wypełnionej wodą był w stanie widzieć swoje barki.
Oczywiście chodzenie z twarzą zanurzoną w misie z wodą (prawa cześć rysunku Leonarda) pomimo poprawy widzenia doprowadziłoby do uduszenia się użytkownika tego urządzenia. Z tego powodu Leonardo próbował skonstruować mniejsze miseczki nakładane tylko na jedno oko. Najważniejszym wnioskiem z tych eksperymentów była obserwacja, że okrągła powierzchnia miski wypełnionej wodą, która bezpośrednio styka się z okiem, może całkowicie zmienić siłę optyczną oka.
Soczewki i mylna teoria Kartezjusza
Rozważania na temat poprawy widzenia przy pomocy urządzenia zakładanego bezpośrednio na oko podjął w 1637 roku Kartezjusz w swym dziele Des Moyens de Perfectionner La Vision (On Means of Perfecting Vision) (La Dioptrique).
Kartezjusz zakładał, że zwiększenie długości oka poprzez miniaturowy teleskop wypełniony wodą i zakończony soczewką o krzywiźnie zbliżonej do krzywizny rogówki, będzie w stanie powiększyć obraz widziany na siatkówce oka, a tym samym poprawić widzenie. Teleskop musiałby być cały czas trzymany na oku, tak żeby rogówka stykała się bezpośrednio z wodą. Miało to zneutralizować jej moc optyczną. Kartezjusz przewidział też możliwość regulacji długości teleskopu. Pomijając kwestie konstrukcyjne, użytkownik musiałby mieć zaangażowane obie ręce. Jedną przyciskałby teleskop do oka, a drugą regulował ostrość. Wydaje się więc, że wynalazek Kartezjusza nie znalazłby wielu chętnych.
W 1977 roku J.R. Levene z Brytyjskiego Towarzystwa Optyków próbował zbudować model teleskopu Kartezjusza. W praktyce nie spełniał on jednak teoretycznych założeń. Należy podkreślić, że Kartezjusz mylił się zarówno w zasadzie działania, gdyż soczewki kontaktowe poprawiają widzenie nie poprzez zwiększanie długości oka tylko poprzez zmianę mocy optycznej rogówki, jak również w koncepcji budowy urządzenia.
Pomysł nie zawsze jest równorzędny z realizacją
Rok po zastosowaniu soczewki wykonanej przez Mullera nastąpił gwałtowny rozwój tej techniki. Kolejno aż trzech wynalazców zaprezentowało swoje wersje szklanych soczewek kontaktowych. Byli to Niemcy – Adolf Eugen Fick i Carl Friedrich Zeiss oraz Francuz, Eugene Kalt. Fick wcielił w życie projekt Johna Herschela. Stworzył formy najpierw na gałkach ocznych królików, a później na ludzkich, pobieranych ze zwłok. Tak produkowane soczewki były bardzo niewygodne. Pacjenci byli w stanie wytrzymać w nich maksymalnie dwie godziny. Sytuację poprawiło opracowanie w 1929 roku przez węgierskiego lekarza Josefa Dallosa metody pobierania formy z oka pacjenta. Jednak wszystkie produkowane wówczas soczewki kontaktowe były szklane, ciężkie, niewygodne i przez to niepraktyczne. Nie muszę chyba dodawać, że po aplikacji tych soczewek, które mocno podrażniały oko, króliki w pełni ilustrowały powiedzenie o czerwonych oczach królika doświadczalnego.
Po udanych, według niego eksperymentach, bo przecież brak danych na temat odczuć królików, Fick wykonał soczewki na podstawie odlewu oka zmarłego, a następnie próbował je nosić na swoim lewym oku po około 2 godziny. Wspólnie z Ernestem Abbe współwłaścicielem firmy Carl Zeiss AG i wynalazcą w dziedzinie optyki skonstruował szklaną soczewkę, którą nazwał szklaną rogówką “Glascornea” z 8 mm promieniem krzywizna dla części optycznej i 15 mm dla części twardówkowej. Soczewki tej używał do leczenia stożka rogówki, nieregularnego astygmatyzmu, afaki i krótkowzroczności. Jego eksperymenty nie spotkały się z uznaniem kolegów, może dlatego że “szklana rogówka” pomagała tylko 1 na 6 pacjentom, a oczy ulegały dużemu podrażnieniu i zaczerwienieniu.
Pierwsze soczewki kontaktowe
Ostatecznie pierwszą soczewkę kontaktową z intencją poprawy własnej ostrości widzenia założył niemiecki lekarz August Mueller w 1889 roku. Była ona o wiele większa (średnica 16,5 mm) niż obecne soczewki (około 8,4-9,6 mm). Pokrywała również twardówkę, a nie tylko rogówkę jak to jest w przypadku współczesnych soczewek. Poza zbyt dużymi rozmiarami, pierwsze soczewki były o wiele za ciężkie i nie trzymały się na oku, opadając na dół. Dodatkowo ból i ogromny dyskomfort jaki powodowało noszenie soczewki na oku mogło uśmierzyć zakrapianie kokainy.
Thomas Young (1773-1829) jako pierwszy odkrył przyczynę astygmatyzmu i fakt, że rogówka nie bierze udziału w akomodacji. Potwierdził również możliwość zniesienia siły optycznej rogówki poprzez kontakt z wodą (On Mechanisms of the eye. Bakerian lecture delivered November 27th 1800 published 1801 Phil Trans. R Soc. 16 23-88). Żeby to udowodnić, wymontował niewielką soczewkę z mikroskopu botanicznego, otoczył woskiem brzeg oprawki soczewki, następnie wypełnił ją w 3/4 wodą i zanurzył w wodzie oko, tak że rogówka znalazła się w połowie odległości pomiędzy soczewką a brzegiem oprawki. Odkrył, że oko straciło możliwość czytania, czyli stało się starczowzroczne. Dopiero zastosowanie dodatkowej soczewki przywróciło pierwotną ostrość widzenia, a nawet nieco polepszyło.
Współczesne soczewki kontaktowe
Współczesne soczewki produkuje się z kopolimerów silikonowo-hydrożelowych. Hydrożel, jak sama nazwa wskazuje, jest substancją hydrofilową, czyli „lubiącą wodę”. Część hydrożelowa kopolimeru zapewnia komfort noszenia soczewek. Im większa ilość wody jest zaadsorbowana w soczewce, tym bardziej miękka się ona staje i lepiej dopasowuje się do kształtu oka. Wadą soczewek o dużej wartości wody (powyżej 60%) jest to, że są one grubsze niż te, które mają średnią (50-60%) lub niską (40-50%) jej zawartość. Część osób woli nosić soczewki mniej nawodnione, za to cieńsze, ponieważ mają wrażenie zniekształcania obrazu podczas noszenia bardziej uwodnionych kontaktów. Jest to oczywiście bardzo subiektywne wrażenie.
Część silikonowa kopolimeru, z którego produkowane są soczewki, odpowiada za przepuszczalność gazów, głównie tlenu. Oddychające kontakty można nosić dłużej niż hydrożelowe bez modyfikacji silikonem. Nadal nie zaleca się ich ciągłego noszenia (przez noc i dzień). Dla nowej generacji soczewek przepuszczających tlen dopuszcza się jednak ich niezdejmowanie na noc.
Warto po ściągnięciu soczewek zastosować proste ćwiczenie, mruganie. Obecne w powietrzu tony kurzu osadzają się również na powierzchni naszych oczu. Częste i swobodne mruganie jest niezbędne do oczyszczania i nawilżania powierzchni oczu. Mruganie jest również najprostszą możliwą techniką, która zapewnia chwilowe rozluźnienie wzroku. Warto zastosować dodatkowo wieczorem terapię relaksacyjną dla oczu z zastosowaniem kompresów eyeFIT.