Takiego telefonu, w sobotę o 19, Carlo Petrini spodziewał się najmniej. Jeden z założycieli ruchu Slow Food, skupiającego na całym świecie ponad 100 tysięcy osób w 150 krajach odebrał i usłyszał znajomy głos papieża Franciszka, który chciał mu osobiście podziękować za książkę i list.
Petrini był zdumiony i oczarowany rozmową z osobistością, która zdała się w następującej rozmowie tak bliska i jakby od dawna znajoma. Tak bliskie było im wspólne przejęcie i szacunek do wspólnoty Terra Madre zrzeszającej rolników, farmerów, rybaków, rzemieślników, a spotykającej się co dwa lata w Turynie (Piemont).
7 września Petrini zdecydował się przesłać papieżowi książkę zatytułowaną „Terra Madre” („Matka Ziemia”), swój artykuł publikowany w La Repubblica o piemonckiej emigracji w czasie, gdy papież wizytował Lampedusę oraz list. Oto, co było przyczyną naszej późniejszej rozmowy – mówił Petrini.
Papież przywołał fragment historii własnej rodziny, która przywędrowała do Turynu z małej wioski w okolicach Ostii, a by się utrzymać założyła małą kawiarnię na rogu Via Garibaldi. Później rodzina papieża Franciszka wyemigrowała do Argentyny. Jego ojciec miał wsiąść na pokład Mafaldy, ale przez pewne problemy jego wyjazd opóźnił się o rok. Jak się potem miało okazać, tym szczęśliwym zrządzeniem losu ocalał, bo Mafalda zatonęła przy wybrzeżu Brazylii zabierając setki ludzkich istnień w odmęty oceanu.
W trakcie rozmowy papież dotknął też tematu rolników. Chciał zwłaszcza podkreślić, jak cenne są dobre praktyki w wiejskich społecznościach rolnych dla przyszłości świata. – Praca tych ludzi jest niezwykła. Gromadzenie pieniędzy nie może być celem nadrzędnym. Moja babcia zwykła mawiać, że kiedy umrzesz nie powinieneś mieć kieszeni na pieniądze – powiedział.
Jak mówi Carlo Petrini, w ostatnich latach przeprowadził mnóstwo rozmów, w których przewijała się opinia, że praca drobnych rolników jest szlachetna lecz nieodpowiadająca obecnym warunkom ekonomicznym. Z drugiej strony wiele znanych osób wypowiada się w innym tonie, podkreślając solidarność ze światem skromnych, pokornych i ich znaczenie w ochronie podstawowych dóbr planety. To niezwykłe, jak bardzo najwyższy autorytet i zwierzchnik w Kościele Katolickim wyraża ten drugi sposób myślenia.
– W swoim liście otworzyłem przed papieżem serce, mówiąc mu o swoim dzieciństwie i dorosłości poza wiarą chrześcijańską, której uczyła mnie babcia. Była praktykującą katoliczką, a jednocześnie dzieliła libertariańskie i socjalistyczne poglądy mojego dziadka. Byłem raczej agnostykiem od najwcześniejszych lat, co nie odebrało mi jednak gotowości do rozmów i dzielenia doświadczeń z ludźmi wiary– wyjaśnia Petrini.
Przyznaje też, że nie ma możliwości podjąć głęboko naukowego dialogu na tematy pytań wiary, ale osoby takie, jak papież Franciszek ze swoim otwartym podejściem są niezwykle cenne w dzisiejszym świecie, zwanym czasem pustynią idei. Umiejętność tego sposobu komunikacji jest dla ludzi ważna. – Świat, w którym ma się wrażenie, że nawet w serdeczniej rozmowie przez telefon z papieżem, możesz go niemal uściskać, jest pięknym światem – kończy opis swoich wrażeń Carlo Petrini.
źródło: http://slowfood.com/international/food-for-thought/focus/195953/when-the-pope-phoned-petrini/q=D4F9D3
tłumaczenie: Małgorzata Górska
zdjęcie: Petipes1 (Wikipedia)