Szanse jakie daje produktom tradycyjnym przystąpienie do europejskich systemów certyfikacji dla żywności wysokiej jakości – o tym rozmawiano w trakcie konferencji „Europejski System Ochrony Produktów Regionalnych i Tradycyjnych – wskazówki praktyczne do budowy marki, promocji, wytwarzania i dystrybucji”, która odbyła się w Wierzchucicach (woj. kujawsko – pomorskie).
Certyfikaty – uwiarygadniają, wyróżniają i pomagają w komercjalizacji produktów
– Europejskie Systemy Ochrony Żywności Wysokiej Jakości (Chronione Oznaczenie Geograficzne, Gwarantowana Tradycyjna Specjalność, Chroniona Nazwa Pochodzenia – dop. red.) stworzono, aby chronić dziedzictwo kulinarne regionów, ale to także szansa na uwiarygodnienie i wyróżnienie się – mówiła Magdalena Głodek z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jej słowa potwierdzała prezentacja Elżbiety Zawadzkiej z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej TOP-TOMYŚL, producenta Wielkopolskiego Sera Smażonego oznaczonego Chronionym Oznaczeniem Geograficznym.
– Potrzeba rejestracji zrodziła się gdy na rynku polskim pojawiły się sieci naciskające na niską cenę. Nagle, pomimo różnego rodzaju norm branżowych, do sera smażonego zaczęto dodawać olej palmowy. Jako producenci chcący dbać o jakość postanowiliśmy zorganizować się i zarejestrować produkt o nazwie „Wielkopolski Ser Smażony”. Teraz o nasze produkty zabiegają sieci handlowe, ale interesuje je także to, abyśmy dbali o jakość a nie tylko o cenę – mówiła.
Okazuje się więc, że jest możliwe skomercjalizowanie tradycyjnego produktu bez uszczerbku dla jego autentyzmu. Ten potencjał jest w znacznej mierze niewykorzystany i to nie tylko na Kujawach i Pomorzu, ale w całej Polsce. Weźmy na przykład cały katalog żywności zebranej na Liście Produktów Tradycyjnych. – Większość produktów na liście jest produkowana tylko okazyjnie. Jest nielegalna. Czas pomyśleć o komercjalizacji tych produktów. Barierą są wysokie wymagania stawiane producentom żywności. Ze szkoleń, które przeprowadzaliśmy większość producentów wychodziła zniesmaczona bo wiedzieli, że nie są w stanie sprostać wymaganiom. Szansą może być tu inkubator kuchenny, który działa np. w Minikowie. Daje on możliwość legalnej produkcji. Ważne aby takich inkubatorów była odpowiednia ilość – zwracała uwagę Aleksandra Gajos z Kujawsko Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie. O wspomnianym Inkubatorze w Minikowie pisaliśmy w artykule: Kujawsko – Pomorskie. Inkubator kuchenny pomoże rolnikom legalnie przetwarzać żywność
Jakie produkty mają szansę na europejskie certyfikaty?
Co ważne zdobycie unijnych certyfikatów wymaga porozumienia. Nie może o nie starać się jeden producent, ale grupa, która potem zajmuje się jego promocją, ale także dba o jakość. – Dlatego ważne żeby był to produkt możliwie prosty – bazowy, utożsamiany z regionem. Dobrym przykładem jest tutaj alzacka kapusta posiadająca Chronione Oznaczenie Geograficzne. Do takiego produktu można dodawać przyprawy, wino i inne dodatki – wszystko z regionu i tak właśnie się we Francji dzieje – przekonywał Piotr Lenart, ekspert kulinarny, który zwraca uwagę, że taki status w regionie kujawsko – pomorskim może mieć gęsina, jagnięcina czy też borowiacki szandar.
Zarejestrowanie produktu jest procesem długotrwałym i z pewnością nie przyniesie efektów od razu, ale w dłuższej perspektywie może zaowocować korzyściami. – To ożywianie tradycji regionu, ale także pobudzanie ruchu turystycznego i promocja – zwracała uwagę Anna Dybowska z Sekretariatu Regionalnego Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich.
Blaski i cienie oznaczeń
Perspektywiczność (czasem dość odległa) korzyści, które przynosi wejście w system certyfikacji sprawia, że wielu producentów podchodzi do nich z rezerwą. Najczęściej zwraca się uwagę na ich stosunkowo niską rozpoznawalność. Poprawiła się ona z pewnością w trakcie kampanii „Trzy Znaki Smaku”, ale to dopiero początek długiej drogi. Z pewnymi oporami przyjmowana jest często myśl o współpracy z innymi producentami.
Część lokalnych wytwórców odrzuca wszelkie certyfikaty „z zasady” i zamiłowania do wolności. Mają do tego pełne prawo a taka strategia budowania własnej marki może też przynieść efekty. Są jednak zagrożenia…
Rynek zalewa plaga produktów tradycyjnych i lokalnych tylko z nazwy… Bez rzetelnych systemów oznakowania i kontroli coraz trudniej będzie się przed nią bronić i od niej odróżnić. Smakosze i eksperci zawsze będą potrafili ocenić jakość produktu, ale jeżeli chcemy wyjść z nim szerzej to bez prostego, przejrzystego komunikatu jakim jest znak – certyfikat może być ciężko. Wystarczyć przeczytać informację dotyczącą niedawnej kontroli przeprowadzonej przez NIK: Domowe, tradycyjne i naturalne a w składzie konserwanty – UOKiK ostrzega przed oszustwami
Seminarium „Europejski System Ochrony Produktów Regionalnych i Tradycyjnych- wskazówki praktyczne do budowy marki, promocji, wytwarzania i dystrybucji” odbyło się 21 maja 2015 r. w Starym Młynie w Wierzchucicach k. Bydgoszczy.
Karol Przybylak