Teraz czytasz...
Pulchne dziecko to chore dziecko. Jak otyłość wpływa na zdrowie i rozwój najmłodszych?
X Targi Ekostyl | reklama | Biokurier.pl
X Targi Ekostyl | reklama | Biokurier.pl

Pulchne dziecko to chore dziecko. Jak otyłość wpływa na zdrowie i rozwój najmłodszych?

Agnieszka Gotówka

Zaczyna się niewinnie: ciastko przed pierwszymi urodzinami, soczek do obiadu, potem drożdżówka do szkoły, batonik między kolejnymi zajęciami i lody na otarcie łez. Ale konsekwencje takiej diety są bardzo poważne. Otyłość to cichy zabójca XXI wieku. Pandemia dodatkowo nasiliła ten problem.

Świat od blisko dwóch lat walczy z pandemią COVID-19. Sytuacja jest trudna dla wielu osób, bo wirus sieje spustoszenie nie tylko wśród nas samych, ale też w światowej gospodarce. Z dnia na dzień musieliśmy nauczyć się żyć w innej rzeczywistości. Dzieci zmuszone zostały do ograniczenia rówieśniczych kontaktów. Szkolną ławkę zamieniły na biurko we własnym pokoju. Efekt?

Nasila się epidemia otyłości, z którą walczymy już od kilku lat. Niestety, to co dla dzieci jest dużym zagrożeniem dla ich zdrowia, dla wielu dorosłych jest „urodą” czy „kilkoma dodatkowymi kilogramami”. O bagatelizowaniu problemu, wymówkach dorosłych i konsekwencjach otyłości wśród najmłodszych rozmawiam z Anną Piekarczyk i Katarzyną Olejniczak, autorkami książki „Kiedy dziecko waży za dużo. Dietoterapia otyłości”. 

Jak ożywiają się polskie dzieci?

Katarzyna Olejniczak*: Różnie. Są dzieci, które jedzą bardzo dobrze i za taką postawą zawsze stoi świadomy opiekun. Czasem jest to spowodowane nietolerancją pokarmową czy alergią u dziecka, czasem przekonaniami czy wyznawaną religią. Ale jakikolwiek to nie byłby czynnik, moc sprawczą ma zawsze rodzic. On czyta etykiety, sprawdza skład, czasem jedzie na drugi koniec miasta po odpowiedni rodzaj pożywienia. Niestety, jest też grupa dzieci, która je bardzo źle. Z drugiej strony trudno tu mówić o tym, że to dziecko źle je. Tak naprawdę, to rodzice źle karmią swoje pociechy. Umówmy się, 3-letnie dziecko nie ma wpływu na to, co jest w lodówce. 

Przeczytaj także: Zdrowe przekąski do szkoły? Walczymy z otyłością wśród dzieciaków

Kiedy to takie trudne. Zakupy robimy w biegu, gotujemy wieczorami. A w sklepach tak dużo jest produktów przeznaczonych dla dzieci. Idziesz, kupujesz, podajesz.

Katarzyna: Świat zrobił się dla rodzica bardzo skomplikowany i wymagający. Często oczekuje się od nas bardzo dużo. Mamy muszą pracować, być pełnoetatowymi opiekunkami, sprzątaczkami, nauczycielkami, no i oczywiście kucharkami. Rynek stara się więc odpowiedzieć na potrzeby społeczeństwa. Nie masz czasu na gotowanie – kup gotowy obiad. Nie masz czasu zrobić śniadania – kup płatki błyskawiczne – słodkie i dobre, pełne witamin dla Twojego dziecka. Tylko, niestety, to nie prawda. Gdyby to było tak, jak pokazują reklamy, nie mielibyśmy takiego problemu z otyłością wśród dzieci, ale i również dorosłych.

Katarzyna Olejniczak

A więc czekoladowe kuleczki na śniadanie i drożdżówka w plecaku to słaby pomysł?

Katarzyna: Bardzo słaby. Nie ma półśrodków. Nie ma zdrowych słonych chrupek, czy zdrowych słodkich ciastek. Ewentualnie jeśli sami coś przygotujemy w domu, mamy wpływ na faktyczną jakość produktu końcowego. Jesteśmy z Anią zgodne: nie ma zdrowych słodyczy. W żywieniu dzieci chodzi o to, aby spożywały pełnowartościowe posiłki i umiały wraz z rodzicami zarządzać potrzebą jedzenia słodkości. Bo kto mówi, że słodyczy jeść w ogóle nie wolno? To nie jest tak! 

Przeczytaj również: Choroby cywilizacyjne – 7 diagnoz, które stawiane są najczęściej

Czuję się trochę usprawiedliwiona. Moje dziecko niekiedy jada słodkie produkty. Sama je zresztą lubię.

Katarzyna: Często traktujemy słodycze jako „nadprodukt”. To coś, na co trzeba sobie zasłużyć. Trzeba dać z siebie wszystko, aby zdobyć nagrodę. Sięgamy po nie w chwili smutku, traktując jak pocieszyciela. Jest mi źle, mój dzień nie był zbyt dobry, to porcja lodów na pewno mi to zrekompensuje. Nie tędy droga. Słodycze powinny być normalnym elementem życia. Czasem się je spożywa i tyle. Nie powinniśmy nadawać im specjalnych przywilejów, bo to powoduje, że dla dziecka stają się czymś ważnym, mają w sobie jakiś magiczny czynnik, który ma wpływ na samopoczucie. W szkole trudno jest udawać, że słodycze nie istnieją, warto więc, na własnym przykładzie, pokazać dziecku, że słodycze są OK i że można CZASAMI je zjeść. Czasami, czyli 1-2 razy w tygodniu. Jeśli Ty będziesz jeść słodycze, będziesz chować je po szafkach i podjadać potajemnie, to niestety – nie będziesz dobrym przykładem i Twoje dziecko, podobnie – nie będzie umiało panować nad potrzebą jedzenia słodyczy.

A kiedy jest odpowiedni czas na to, by wprowadzić je do diety dziecka?

Katarzyna: Im później, tym lepiej. Nasze pociechy od poczęcia czują słodki smak, ponieważ wody płodowe mamy mają słodkawy posmak. Mleko mamy też jest słodkie. Słodycz kojarzy się więc dzieciom z poczuciem bezpieczeństwa i z czymś przyjemnym. Nic więc dziwnego, że dziecko lubi słodkości. Na pierwszym miejscu powinniśmy jednak w diecie najmłodszych postawić na warzywa. Niemowlę powinno zacząć je spożywać po ukończeniu 6. miesiąca. Dlaczego nie owoce? Gdybyśmy najpierw podali dziecku jabłka czy banany, to trudniej mu potem byłoby zaakceptować często gorzki i nie tak przyjemny smak warzyw. Dopóki dziecko nie zaakceptuje smaku normalnych potraw i nie zacznie jeść wszystkich posiłków o normalnej konsystencji, to nie jest to dobry czas na słodycze. 

Przeczytaj także: Czy życie bez cukru jest możliwe?

Co, oprócz cukru, jest głównym winowajcą otyłości wśród najmłodszych?

Katarzyna: Zdecydowanie brak ruchu. Aktywność fizyczna, podobnie jak wprowadzanie zasad zdrowego żywienia, ma swój początek w domu. Są to spacery, wspólna jazda na rolkach, rower, wypad na basen czy gra w tenisa. Jeśli rodzic nie jest aktywny, to prawdopodobieństwo, że jego dziecko będzie wysportowane, niestety maleje. Zdaję sobie sprawę, że mamy mało czasu na wszystko, tym bardziej na spacer w środku tygodnia, kiedy mamy zaplanowany czas co do sekundy. Mimo wszystko warto przysiąść do tego rodzinnego planu i się zastanowić, w które dni moglibyśmy jednak zrobić coś wspólnie. Ma to ogromny wpływ nie tylko na wagę dziecka, na jego postawę i zdrowie szeroko pojęte, ale również na nasze relacje w rodzinie i postrzeganie siebie nawzajem. Jak wiele można dowiedzieć się o swojej żonie, czy też o swoim dziecku, np. podczas wspólnej wędrówki po górach czy na wyprawie do lasu!

Podsumujmy: czyli nie tylko muszę znaleźć czas na to, by gotować zdrowo, ale też spacerować lub jeździć na rowerze. A to, proszę pań, generuje też koszty!

Katarzyna: Od kiedy spacerowanie kosztuje? Większość z nas ma też rower, tylko zamiast na nim jeździć, stoi zakurzony w piwnicy. Szukasz wymówek. 

Trochę ironizuję. W naszym społeczeństwie żywe jest przekonanie, że zdrowe jedzenie przygotowuje się długo i jest drogie.

Anna Piekarczyk*: Najczęściej mówią tak osoby, które usprawiedliwiają swoją nadwagę i nie zamierzają nic z tym zrobić. Każda dieta może być bardzo droga, o ile będziemy kupować dużo produktów gotowych, przetworzonych, nie gotować samodzielnie w domu, często jadać na mieście. Koszt naszej diety zależy w dużej mierze od naszych zwyczajów, stylu życia, samego planowania. Jak obniżać koszty? Przykładowo, najlepiej wybierać produkty sezonowe, bo wtedy są one najtańsze. A produkty, takie jak kasza jęczmienna, jaglana, gryczana, pęczak czy strączki to przecież składniki zdrowej diety, które są jednocześnie bardzo tanie. Zdrowa dieta nie polega na jedzeniu modnych ‘superfoodsów’, takich jak jagody goji, spirulina czy nasiona chia. Zdrowa dieta powinna opierać się przede wszystkim na naszych polskich produktach, które niosą ze sobą mnóstwo wartości odżywczych. Zdrowa, odżywcza dieta to inwestycja, która w perspektywie lat na pewno się zwróci. Albo teraz zaplanujemy dobrze nasze odżywianie, albo potem będzie brakować nam czasu na życie, bo będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Stawką jest nasze zdrowie. W naszych książkach właśnie pokazujemy jak zrobić szybki posiłki, które składają się z tanich produktów, a jednocześnie są gęste odżywczo. 

Anna Piekarczyk

Tylko jak przekonać do tego dziadków, których uczono, że cukier krzepi?

Katarzyna: Starszemu pokoleniu faktycznie trudno zrozumieć, że cukier szkodzi. Wiele jednak zależy od samych rodziców, którzy są coraz bardziej świadomi. Coraz głośniej mówi się też o szkodliwości nadmiaru cukru w diecie. 

Jak cukier wpływa na organizm?

Anna: Zbyt duży udział cukrów w diecie dziecka upośledza wchłanianie wielu ważnych pierwiastków, np. żelaza i cynku. Sprzyja wielu chorobom, niekorzystnie wpływa na układ nerwowy, zachowanie. Ogólnie mówiąc, wpływ nadmiaru cukru na intensywnie rozwijający się dziecięcy organizm nie może być bagatelizowany. Trzeba być konsekwentnym w tzw. dozowaniu ilości spożywanych produktów bogatych w cukry. Zdrowie młodego człowieka w bardzo dużej mierze zależy od żywieniowych decyzji jego rodziców. Otyłość to wciąż w polskiej mentalności tylko defekt kosmetyczny. Pamiętajmy jednak – dzisiaj mamy pulchne dziecko, a jutro już niezdrowego nastolatka czy dorosłego z licznymi jednostkami chorobowymi. Otyłość to taki cichy zabójca, a leczenie powikłań otyłości jest o wiele bardziej kosztowne niż leczenie samej choroby.

Czy z nadwagi można wyrosnąć?

Anna: Część dzieci wyrośnie, ale większość niestety nie. Niech to wybrzmi raz jeszcze: otyłość to choroba, która wymaga podjęcia natychmiastowej interwencji. I tutaj nie ma nawet nad czym dyskutować. Konsekwencji otyłości nie wolno bagatelizować. Osoby otyłe częściej zmagają się z chorobami układu krążenia, alergiami, nowotworami, zespołem jelita nadwrażliwego, reumatoidalnym zapaleniem stawów, nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą typu 2, zaburzeniami metabolicznymi i hormonalnymi. Rodzice nie widzą konieczności zmiany masy ciała, szczególnie jeśli sami cierpią na nadwagę. Często nie jest łatwo im przyjąć do wiadomości, że powodem nadwagi ich dziecka są popełniane przez nich błędy żywieniowe oraz niewłaściwy styl życia. Tak naprawdę czasem wystarczy nieduża korekta zachowań żywieniowych, aby masa ciała wróciła do normy. Im szybciej, tym lepiej. Dziecka nie odchudzamy, ale zmieniamy jego nawyki żywieniowe. W to zadanie zaangażować się muszą wszyscy: rodzice, dziadkowie, a nawet znajomi, aby nie dopuścić do negatywnych i przykrych konsekwencji zdrowotnych. 

Dziękuję za rozmowę.

*Anna Piekarczyk – dietetyk kliniczny, absolwentka Śląskiej Wyższej Szkoły Medycznej w Katowicach. Członkini Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu. Specjalizuje się w żywieniu klinicznym w onkologii, chorobach reumatycznych oraz chorobach układu pokarmowego. Prowadzi poradnię dietetyczną studiozycia.pl. 

*Katarzyna Olejniczak – dietetyk kliniczny, absolwentka Śląskiej Wyższej Szkoły Medycznej w Katowicach. Na co dzień pracuje w poradni dietetycznej na terenie Śląska. Członek Polskiego Towarzystwa Pozajelitowego i Metabolizmu oraz Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. 

Ten serwis używa cookies. Korzystając z niego wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Sprawdź naszą politykę prywatności.

Żadne materiały z tej strony nie mogą być jakikolwiek sposób powielane bez pisemnej zgody redakcji.